Abp Adrian Galbas: Spowiedź nie jest źródłem lęku, lecz lekarstwem na lęk

Jesienią ubiegłego roku wpłynęła do Sejmu petycja zakazująca spowiadania dzieci do 18. roku życia. Nie wiem, jakie są realne szanse ustanowienia takiego prawa – mam nadzieję, że żadne. Ale sam fakt pojawienia się tego pomysłu i debata o nim w mediach skłaniają do krótkiego komentarza – pisze metropolita warszawski.

Publikacja: 02.03.2025 11:50

Arcybiskup Adrian Galbas, metropolita warszawski od 2024 r.

Arcybiskup Adrian Galbas, metropolita warszawski od 2024 r.

Foto: PAP/Albert Zawada

Pomysł jest kuriozalny. Pierwsze kuriozum zawiera się już w tym, że gdyby projekt ten został przegłosowany, Polska byłaby pierwszym krajem na świecie z zakazem spowiadania dzieci. Kwestia zakazu spowiedzi dla małoletnich nigdzie nie była dotychczas przedmiotem debaty publicznej ani procesów legislacyjnych, także w krajach, gdzie katolicyzm, a nawet chrześcijaństwo nie jest religią praktykowaną przez większość obywateli. To już jest znaczące. Co prawda jest kilka regionów w Chinach, gdzie wprowadzono zakaz uczestnictwa dzieci w praktykach religijnych, ale nie przypuszczam, by akurat ten przykład był inspiracją dla twórców petycji.

Pierwsza wizyta u dentysty gorsza niż pierwsza spowiedź

Ale przejdźmy do meritum sprawy. Według inicjatorów pomysłu spowiedź jest źródłem wielu dziecięcych traum, czego dowodem mają być świadectwa dorosłych opowiadających o swej pierwszej, bolesnej przygodzie ze spowiedzią. Nie podważam ani nie lekceważę wagi tych świadectw. Rozumiem, że takie zdarzenia mogły mieć miejsce, również z powodu niewłaściwego przygotowania spowiedników, ale to nie może być argumentem za wprowadzeniem zakazu spowiadania dzieci w ogóle. Na tej samej zasadzie należałoby wprowadzić zakaz wizyt dzieci u dentysty, bo tam przeżywają prawdziwy ból i poważną traumę.

Czytaj więcej

Kataryna: Gdy nastolatka może mieć aborcję, ale nie wolno się jej spowiadać

Odwołam się do moich osobistych doświadczeń, skoro do takich odwołują się tak często autorzy projektu. Do dzisiaj pamiętam moją pierwszą spowiedź i pierwszą wizytę u dentysty. Ta druga była nieskończenie trudniejsza, ale moim rodzicom, którzy byli świadkami tamtego dramatu, ani przez moment nie przyszło do głowy, by zaprzestać prowadzenia mnie do dentysty i odłożyć tę kwestię, dopóki nie będę miał 18 lat. I jestem im dziś za to bardzo wdzięczny. Nie wystraszyli się też mojego płaczu, gdy rozbeczałem się w pierwszym dniu szkoły. Nie pomogła wówczas nawet „tyta”, jak nazywaliśmy na Śląsku róg obfitości, obficie wypełniony słodyczami. Mimo mojego płaczu i głębokiego niezadowolenia rodzice zaprowadzili mnie do szkoły także drugiego i trzeciego dnia, i w dni następne.

Ksiądz nie może u dziecka wzbudzać poczucia strachu

Moja pierwsza spowiedź była bardzo spokojna. Traktowałem ją bardzo poważnie. Wiedziałem, o co w niej chodzi; że są rzeczy dobre i złe. Nie byłem zdolny do abstrakcyjnego myślenia o dobru i złu, ale to, że są rzeczy dobre i złe, dobre i złe uczynki, już wiedziałem. Wiedziałem także, że dobrze jest robić te dobre rzeczy, a źle – złe. Cieszyłem się, że złe mnie nie przekreślają, że mogę zaczynać od nowa i na nowo. Do dzisiaj nic się nie zmieniło. I tamta pierwsza spowiedź sprzed lat, i ta ostatnia sprzed kilku dni tak samo mnie umocniły, dodały otuchy i nadziei, a także mobilizowały do życia bardziej poprawnego.

Oczywiście, że także podczas spowiedzi dzieci może dojść do nadużyć ze strony spowiednika. Może niewłaściwie poprowadzić rozmowę, być zbyt dociekliwy, choć zdarza się to chyba rzadko. Każdy jeden taki przypadek to o jeden za dużo i powinien być natychmiast zgłaszany, by takie sytuacje od razu eliminować. I tu rola rodziców, by nie tylko „przyprowadzać” dziecko do konfesjonału, ale i z niego „odprowadzać”, dając mu możliwość podzielenia się, jeśli postępowanie spowiednika byłoby niewłaściwe.

Podczas spowiedzi dzieci może dojść do nadużyć ze strony spowiednika. Każdy jeden taki przypadek to o jeden za dużo i powinien być natychmiast zgłaszany, by takie sytuacje od razu eliminować

Seminarzyści są bardzo dokładnie edukowani, zanim jako księża zaczną spowiadać. Pomagają im w tym nie tylko teolodzy, ale także pedagodzy, psycholodzy i bardzo doświadczeni spowiednicy, którzy dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem zdobytym dzięki godzinom spędzonym w konfesjonałach. Podnoszenie kwalifikacji spowiedniczych jest także jednym z najczęstszych tematów podczas rozmaitych kursów formacji stałej, w której zobowiązani są uczestniczyć już wyświęceni księża. Kościół tę sprawę traktuje niezwykle poważnie i uczciwie.

Także przygotowanie dziecka do pierwszej spowiedzi jest bardzo przemyślane. Można zobaczyć, jak wyglądają podręczniki do religii przeznaczone dla dzieci w tym wieku. Także one są przygotowywane nie przez amatorów, tylko przez wysokiej klasy specjalistów, i to z różnych dziedzin. Dzieci do pierwszej spowiedzi przygotowywane są zawsze za zgodą i wolą rodziców oraz przy asyście katechetów.

Czytaj więcej

Ks. Jacek Prusak: Z nieprzestrzegania obostrzeń trzeba się spowiadać

Raz jeszcze odwołam się do swoich doświadczeń: nigdy nie byłem wypytywany przez żadnego spowiednika o grzechy, których nie wyznałem. Byłem nauczony – podobnie jak chyba każde dziecko w ramach przygotowań do pierwszej spowiedzi – że to moim zadaniem jest zrobić tzw. rachunek sumienia i nikt tego za mnie nie zrobi. Także jako ksiądz, a spowiadam już ponad 30 lat, nigdy nie tropiłem grzechów swoich penitentów, nie wypytywałem ich i nie sugerowałem niczego, nie wzbudzałem w nich poczucia strachu. Przeciwnie: starałem się ich podczas spowiedzi wzmocnić, pocieszyć i podnieść na duchu, tak by od konfesjonału odeszli radośniejsi i pełni ufności wobec Boga, który ich kocha. Dotyczyło to tak dorosłych, jak i dzieci.

Dobra spowiedź jest lekarstwem na lęk

A lęk? Tak, on jest. Już w dzieciach rodzi się lęk, poczucie winy, odpowiedzialność za popełnione czyny i coś, co nie tylko w religii katolickiej nazywamy wyrzutami sumienia. Tylko to nie jest lęk przed spowiedzią, lecz lęk wynikający ze świadomości popełnionego zła. On nie jest skutkiem przemocowej, katolickiej indoktrynacji, jak chcą twórcy tego dziwnego pomysłu, ale prawidłowym owocem rozwoju osobowości, gdy dziecko wychwytuje już różnicę między dobrem i złem oraz między pragnieniem podążania za dobrem i odrzucania zła.

Dobrze przeżyta spowiedź jest doskonałym lekarstwem na ten lęk. Jest dobrym sposobem na chore poczucie winy, na samooskarżanie się czy samopotępianie, na poradzenie sobie z lękiem i traumą z powodu popełnionego zła i błędów, który to lęk i trauma nie rodzą się w człowieku dopiero wraz z jego 18. urodzinami.

Spowiadam już ponad 30 lat i nigdy nie tropiłem grzechów swoich penitentów, nie wypytywałem ich i nie sugerowałem niczego, nie wzbudzałem w nich poczucia strachu

Kardynał Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, jako arcybiskup Monachium i Fryzyngii napisał w 1977 roku list do diecezjan na temat przygotowania dzieci do ich pierwszej spowiedzi. W świadomości dzieci – pisał – „powinna zostać ukształtowana, w okresie przed wystąpieniem ciężkich niebezpieczeństw, zdolność przystąpienia do Bożego przebaczenia w wolności od lęku związanego z grzechem. Jednocześnie należy rozwijać czujność sumienia, które może pozwolić się oczyścić, ponieważ poznało łaskę”. Kardynał Ratzinger apelował, żeby przygotowywać dzieci do przeżywania sakramentu pokuty bez lęku.

Petycja o spowiedzi nigdy nie powinna zmienić się w ustawę i trafić na biurko prezydenta

Spowiedź to spotkanie wierzącego dziecka z miłosiernym Bogiem, który grzech przebacza i pokazuje drogę do odrzucenia zła. Lęk jest zastąpiony przez doświadczenie przebaczenia i uwolnienia. Dla ludzi wierzących nie ma skuteczniejszego niż spowiedź doświadczenia, w którym zmierzy się on w łagodny i bezpieczny sposób z odpowiedzialnością za złe wybory. Taką odpowiedzialność odczuwają już dzieci.

Czytaj więcej

Tomasz Krzyżak: Abp Adrian Galbas do Warszawy to dobry ruch, ale widać przy okazji słabość polskiego Kościoła

Doskonale wiedzą o tym wszystkim wierzący rodzice i dlatego decydują się zaproponować swym dzieciom spowiedź, wiedząc, że sakrament pokuty i pojednania nie jest zagrożeniem dla ich dziecka, ale przeciwnie: pomocą w ich harmonijnym rozwoju. Jest lekarstwem na lęk, tak go rozumie doktryna katolicka, a nie źródłem lęku.

Mam więc nadzieję, że petycja nie zamieni się nigdy w ustawę i nie trafi na biurko prezydenta, ale tam, gdzie jest jej miejsce: do kosza.

Autor

abp Adrian Galbas

Od 14 grudnia 2024 roku arcybiskup metropolita warszawski, w latach 2023–2024 metropolita katowicki (od 2021 roku arcybiskup koadiutor w Katowicach), w latach 2020–2021 biskup pomocniczy ełcki. Należy do zgromadzenia księży pallotynów, był m.in. prowincjałem. Doktor teologii, ukończył też Wyższą Szkołę Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa przy KUL.

Pomysł jest kuriozalny. Pierwsze kuriozum zawiera się już w tym, że gdyby projekt ten został przegłosowany, Polska byłaby pierwszym krajem na świecie z zakazem spowiadania dzieci. Kwestia zakazu spowiedzi dla małoletnich nigdzie nie była dotychczas przedmiotem debaty publicznej ani procesów legislacyjnych, także w krajach, gdzie katolicyzm, a nawet chrześcijaństwo nie jest religią praktykowaną przez większość obywateli. To już jest znaczące. Co prawda jest kilka regionów w Chinach, gdzie wprowadzono zakaz uczestnictwa dzieci w praktykach religijnych, ale nie przypuszczam, by akurat ten przykład był inspiracją dla twórców petycji.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Daria Chibner: Wiceminister walczy z Dniem Chłopaka. Tak kończy feminizm
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk nie ma racji. PiS nie chce resetu z Putinem
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Czy po awanturze Trump-Zełenski Polska jest bezpieczna?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziwna kampania Hołowni dzieli Trzecią Drogę i wzmacnia Mentzena
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Publicystyka
Marek Migalski: Zrozumieć Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”