Pomysł jest kuriozalny. Pierwsze kuriozum zawiera się już w tym, że gdyby projekt ten został przegłosowany, Polska byłaby pierwszym krajem na świecie z zakazem spowiadania dzieci. Kwestia zakazu spowiedzi dla małoletnich nigdzie nie była dotychczas przedmiotem debaty publicznej ani procesów legislacyjnych, także w krajach, gdzie katolicyzm, a nawet chrześcijaństwo nie jest religią praktykowaną przez większość obywateli. To już jest znaczące. Co prawda jest kilka regionów w Chinach, gdzie wprowadzono zakaz uczestnictwa dzieci w praktykach religijnych, ale nie przypuszczam, by akurat ten przykład był inspiracją dla twórców petycji.
Pierwsza wizyta u dentysty gorsza niż pierwsza spowiedź
Ale przejdźmy do meritum sprawy. Według inicjatorów pomysłu spowiedź jest źródłem wielu dziecięcych traum, czego dowodem mają być świadectwa dorosłych opowiadających o swej pierwszej, bolesnej przygodzie ze spowiedzią. Nie podważam ani nie lekceważę wagi tych świadectw. Rozumiem, że takie zdarzenia mogły mieć miejsce, również z powodu niewłaściwego przygotowania spowiedników, ale to nie może być argumentem za wprowadzeniem zakazu spowiadania dzieci w ogóle. Na tej samej zasadzie należałoby wprowadzić zakaz wizyt dzieci u dentysty, bo tam przeżywają prawdziwy ból i poważną traumę.
Czytaj więcej
Magdalena Środa: „Z oświeceniowym zadowoleniem obserwuję akcję zbierania podpisów pod propozycją zakazu spowiedzi dla osób, które nie przekroczyły 16. roku życia. W ogóle uważam, że członkostwo w różnych religiach powinno być sprawą decyzji dorosłych ludzi”.
Odwołam się do moich osobistych doświadczeń, skoro do takich odwołują się tak często autorzy projektu. Do dzisiaj pamiętam moją pierwszą spowiedź i pierwszą wizytę u dentysty. Ta druga była nieskończenie trudniejsza, ale moim rodzicom, którzy byli świadkami tamtego dramatu, ani przez moment nie przyszło do głowy, by zaprzestać prowadzenia mnie do dentysty i odłożyć tę kwestię, dopóki nie będę miał 18 lat. I jestem im dziś za to bardzo wdzięczny. Nie wystraszyli się też mojego płaczu, gdy rozbeczałem się w pierwszym dniu szkoły. Nie pomogła wówczas nawet „tyta”, jak nazywaliśmy na Śląsku róg obfitości, obficie wypełniony słodyczami. Mimo mojego płaczu i głębokiego niezadowolenia rodzice zaprowadzili mnie do szkoły także drugiego i trzeciego dnia, i w dni następne.
Ksiądz nie może u dziecka wzbudzać poczucia strachu
Moja pierwsza spowiedź była bardzo spokojna. Traktowałem ją bardzo poważnie. Wiedziałem, o co w niej chodzi; że są rzeczy dobre i złe. Nie byłem zdolny do abstrakcyjnego myślenia o dobru i złu, ale to, że są rzeczy dobre i złe, dobre i złe uczynki, już wiedziałem. Wiedziałem także, że dobrze jest robić te dobre rzeczy, a źle – złe. Cieszyłem się, że złe mnie nie przekreślają, że mogę zaczynać od nowa i na nowo. Do dzisiaj nic się nie zmieniło. I tamta pierwsza spowiedź sprzed lat, i ta ostatnia sprzed kilku dni tak samo mnie umocniły, dodały otuchy i nadziei, a także mobilizowały do życia bardziej poprawnego.