Marek Migalski: Zrozumieć Donalda Trumpa

W przewidywaniu przyszłych działań prezydenta USA należy zatem odrzucić podejście „realistyczne”, które prowadzić nas będzie na manowce. Trzeba przyjąć metodę psychologicznego obsługiwania tej niedojrzałej jednostki, jaką jest Donald Trump.

Publikacja: 26.02.2025 04:47

Marek Migalski: Zrozumieć Donalda Trumpa

Foto: REUTERS/Brian Snyder

Zrozumieć modus operandi najpotężniejszego człowieka świata jest zadaniem zbożnym. Większość polskich komentatorów uważa, że Donald Trump myśli w kategoriach transakcyjno-biznesowych. To jednak błąd. Jaki bowiem interes ubił poprzez niewykluczanie użycia siły militarnej wobec Kanady i Danii, sojuszników w NATO? Co na razie osiągnął, grożąc Panamie inwazją? Albo zapowiadając, że Strefę Gazy po prostu będzie mieć?

Miłośnicy Realpolitik zakochani w Trumpie

Jeszcze gorzej jest w sprawie dla nas zasadniczej, czyli haniebnych działań wobec Ukrainy. Lokator Białego Domu stwierdzał, że to ona zaczęła wojnę i że Wołodymyr Zełenski jest dyktatorem z czteroprocentowym poparciem. Jakim biznesom miały służyć te słowa? Jeszcze przed przystąpieniem do negocjacji z Rosją Trump przyjął całą kremlowską narrację oraz zadeklarował spełnienie właściwie wszystkich żądań Putina – obietnicę nieprzyjęcia Kijowa do NATO, akceptację grabieży terytorialnych dokonanych przez Rosję, podział łupów między nią a USA. To ma być podejście transakcyjno-biznesowe?

Miłośnicy Realpolitik przyklaskują tej taktyce, doszukując się w niej wielkiego manewru strategicznego, czyli zbudowania sojuszu amerykańsko-rosyjskiego przeciwko Chinom. Z Putinem jako wiarygodnym partnerem? Który porzuci też przy okazji Iran? Podobno działania prezydenta Stanów Zjednoczonych są – według nich – klasycznym przykładem kierowania się brutalnymi interesami, a nie moralistycznymi mrzonkami. Że też żaden poprzedni republikański prezydent nie wpadł na „realistyczny” pomysł włączenia do USA Kanady jako 51. stanu lub zmiany nazwy Zatoki Meksykańskiej!

Czytaj więcej

Europa ratuje Ukrainę przed Donaldem Trumpem

Trump to przypadek dla psychologów, a nie politologów

Wolne żarty. W uzyskaniu klucza do Trumpa niepotrzebna jest lektura książek Johna Mearsheimera czy Henry’ego Kissingera. Można być pewnym, że on nigdy ich nie czytał i nie ma pojęcia, co w nich jest. Modus operandi prezydenta Stanów Zjednoczonych należy szukać w psychologii. I właściwie tylko w niej.

Trzeba to jasno powiedzieć: obecny lokator Białego Domu jest osobą o mentalności i horyzontach myślowych 15-latka. To drugie sprowadza się do jego ograniczonych zasobów intelektualnych. Nigdy chyba Ameryka nie mała tak słabo przygotowanej do sprawowania swego urzędu głowy państwa. To człowiek – o czym donosili ludzie blisko z nim kiedyś współpracujący – który nie czyta książek, ma ograniczoną wiedzę o świecie, nie zna faktów i dowolnie nimi manipuluje. Jego predylekcja do kłamstwa bierze się tyleż z wad charakteru, co po prostu z tego, że on żyje w świecie fake newsów i postprawdy, bowiem one są mu najlepiej znane. To po prostu ignorant bez pojęcia o czymkolwiek.

Ataki na Zełenskiego są pokłosiem jego osobistej niechęci za to, że przed kilkoma laty ukraiński prezydent nie chciał dostarczyć mu „kompromatów” na syna Joe Bidena, których Trump chciał użyć w kampanii wyborczej.

Co zaś do jego mentalności – w tej materii najlepiej gdyby odnieśli się do tego nie politolodzy, lecz psycholodzy. Ale już na pierwszy rzut oka widać, że jego kompulsywność, niezdolność do dłuższej koncentracji, kierowanie się wyłącznie emocjami (najczęściej negatywnymi), uzależnienie od uderzeń dopaminowych dostarczanych przez media społecznościowe (od których też jest podobno uzależniony) – wszystko to opisuje go jako osobowość niedojrzałą.

Przecież ataki na Zełenskiego są tylko pokłosiem jego osobistej niechęci za to, że przed kilkoma laty ukraiński prezydent nie chciał dostarczyć mu „kompromatów” na syna Joe Bidena, których Trump chciał użyć w kampanii wyborczej. A ściskanie się przed laty z liderem Korei Północnej? Jaki był z tego urobek biznesowy czy transakcyjny? Żaden. Chodziło tylko o jakieś dziwne emocje, które to spotkanie miało wywołać u Trumpa.

Przedziwna przyjaźń Dudy i Trumpa

W przewidywaniu przyszłych jego działań należy zatem odrzucić podejście „realistyczne”, które prowadzić nas będzie na manowce. Trzeba przyjąć metodę psychologicznego obsługiwania tej niedojrzałej jednostki. Na korzyść Andrzeja Dudy trzeba powiedzieć, że on jako jeden z pierwszych to zrozumiał. Ułatwił mu dojście do tej prawdy jego charakter – jest on bowiem osobowościowym przeciwieństwem Trumpa. Nie chodzi o to, że jest wykształcony, ale o to, że jest z natury uległy – kiedyś wobec autorytetów z młodości, potem wobec Jarosława Kaczyńskiego, a obecnie w stosunku właśnie do prezydenta USA. Ten ostatni jest dominujący, a nasza głowa państwa uległa. To ułatwiało zawarcie tej dziwnej „przyjaźni”.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Duda i PiS potrzebują Trumpa, ale prezydent USA już ich nie potrzebuje

Ale właśnie osobowość Dudy, jego na pozór kuriozalne pomysły z „Fortem Trump” w Polsce, jeżdżenie do Ameryki przy byle okazji, podpisywanie umów na stojąco, czekanie na siedmiominutowe spotkanie przez półtorej godziny – wszystko to bardzo odpowiadało lokatorowi Białego Domu i budowało w jego oczach obraz Polski jako fantastycznego kraju, którego warto bronić. Dziwne, ale prawdziwe. Oraz skuteczne.

Jeśli zatem można byłoby zarekomendować coś polskiej dyplomacji i służbom specjalnym, to nie dotarcie do spisu geopolitycznych lektur Trumpa i na jego podstawie przewidywanie przyszłych jego działań, lecz sporządzenie porządnego portretu psychologicznego amerykańskiego przywódcy i kierowanie się nim przez następne cztery lata. Przyniesie to więcej korzyści dla Polski niż doszukiwanie się w działaniach prezydenta Stanów Zjednoczonych chęci wykonania „odwróconego Kissingera”.

Zrozumieć modus operandi najpotężniejszego człowieka świata jest zadaniem zbożnym. Większość polskich komentatorów uważa, że Donald Trump myśli w kategoriach transakcyjno-biznesowych. To jednak błąd. Jaki bowiem interes ubił poprzez niewykluczanie użycia siły militarnej wobec Kanady i Danii, sojuszników w NATO? Co na razie osiągnął, grożąc Panamie inwazją? Albo zapowiadając, że Strefę Gazy po prostu będzie mieć?

Miłośnicy Realpolitik zakochani w Trumpie

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziwna kampania Hołowni dzieli Trzecią Drogę i wzmacnia Mentzena
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Donald Trump i reszta świata, czyli biznesowy model polityczny
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Trump przegra wybory Karolowi Nawrockiemu? USA robią reset, PiS ma problem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Zbigniew Ziobro będzie zeznawał z Białołęki lub ucieknie na Węgry
Materiał Promocyjny
Potrzebne są pilne ustalenia z KOWR w sprawie dalszych losów dzierżawy gruntów
Publicystyka
Estera Flieger: Czego w sprawie Ukrainy nie mówi premier Donald Tusk
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”