Nic tak nie ekscytuje polityków, jak sprawy, w których tle tkwią służby. Atmosfera tajemnicy, podsłuchów i poufnych operacji dzielnych oficerów w kuloodpornych kamizelkach jest wciągająca jak kryminalne seriale z HBO czy Netfliksa, a kiedyś „07 zgłoś się”. Już od lat 80. atmosferze tej ulegało wielu działaczy dawnej opozycji demokratycznej. To był zawsze zły znak. Kiedy ktoś zbyt gorliwie zaczynał szukać w futrynach podsłuchowych pluskiew albo skrzętnie notował numery rejestracyjne cywilnych aut SB, czy w panice co chwilę oglądał się przez ramię, do zwykłej konspiry już się nie nadawał. Bardziej śledził, węszył i podejrzewał.