Skończyła się epoka „postradzieckiego świata” obracającego się wokół Moskwy. Oczywiste jest już to, że Rosja nie będzie w stanie podbić Ukrainy i walczy jedynie o utrzymanie swojej obecności na okupowanych dotychczas terenach, chociażby na Krymie. Odbudowa wielkiego imperium pozostanie jedynie chorym wytworem wyobraźni i niespełnionych ambicji gospodarza Kremla. Władimirowi Putinowi sprawy posypały się też na Kaukazie Południowym, gdzie karty zaczyna rozdawać Turcja. A ostatnie przemówienie premiera Armenii w Parlamencie Europejskim sugeruje, że już niedługo jego kraj może definitywnie pożegnać się z dotychczasowym patronem – Rosją. I w Moskwie już wróżą Armenii los Ukrainy.