Daniel Jankowski: Kościół młodych wciąż żyje

Odkąd zamieszkałem nad Wisłą, całkiem zmieniłem zdanie o katolicyzmie w Polsce – pisze student z Krakowa.

Publikacja: 28.09.2023 03:00

Daniel Jankowski: Kościół młodych wciąż żyje

Foto: Adobe Stock

Słyszę od starszych osób narzekania, że młodzi to już nie chodzą do kościoła, odrzucają wszelkie wartości tradycyjne i w ogóle synonimem dzisiejszej młodzieży jest jej lewicowość. To teza bardzo przejaskrawiona, warto też jednak zauważyć, że są to słowa wygodne dla niektórych konserwatywnych środowisk twierdzących, że o „młodych nie ma już co walczyć”.

Mieszkam w Polsce od niedawna, od początku swoich studiów. Chcę w Polsce żyć, poznawać ją i rozumieć. Jednak kiedy mieszkałem za granicą, słyszałem opinie, że Kościół w moim kraju przestaje istnieć, a ten młodych to może już nawet w ogóle nie istnieje… Odkąd od polskiej rzeczywistości przestały mnie dzielić setki kilometrów, diametralnie zmieniłem zdanie na ten temat. Dostrzegam kryzys, jednak mówienie, że ta wspólnota została już tylko w wymiarze instytucjonalnym, jest mocno nieprawdziwe. Kościół młodych to jedna z podstawowych części katolickiej wspólnoty, bez której nie można mówić o jakiejkolwiek jej przyszłości. Miejsce, które nie tylko podtrzymuje tradycje, ale też buduje solidarność i plan na przyszłość.

BLACK WEEKS -75%

Czytaj dalej RP.PL. Nie przegap oferty roku!
Ciesz się dostępem do treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce. Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki