Z politologicznego punktu widzenia poniedziałkowa decyzja Andrzeja Dudy w sprawie podpisania ustawy o powołaniu nadzwyczajnej komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich w Polsce istotna jest z dwóch powodów. Po pierwsze, dekretuje zniesienie w naszym kraju ustroju demokratycznego, a po drugie – choć brzmi paradoksalnie w świetle poprzedniej tezy - zwiększa szanse opozycji na wygraną w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Czytaj więcej
I czas, i waga tematu nowej ustawy sprawiają, że manifestacja opozycji 4 czerwca zyskuje klarowny przekaz i nową siłę mobilizacyjną.
Brak weta wobec "lex Tusk" dopełnia procesu odchodzenia Polski od demokracji
Brak prezydenckiego weta dopełnił procesu, który trwa od 2015 roku – to proces odchodzenia od demokracji. Większość Polaków nie czyta zachodniej prasy, a tym bardziej artykułów naukowych i książek politologicznych wydawanych w innych krajach Unii Europejskiej oraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie o Polsce (i Węgrzech) pisze się jako o przykładach miękkiego autorytaryzmu, populizmu, demokratury, demokracji nieliberalnej itp. (sam używam w swoich artykułach naukowych stworzonego przez siebie pojęcia „dyktatury hybrydowej”). Ważne jednak jest, by Polacy uświadomili sobie, że nazwiska Kaczyńskiego i Orbana pojawiają się w zachodniej prasie oraz w literaturze politologicznej obok nazwisk Erdogana, Łukaszenki i Putina. I choć w przypadku tych dwóch ostatnich jest to przesada, to jednak może warto na chwilę oderwać się od naszej codzienności i przyjrzeć się temu, w jakiej jesteśmy sytuacji z nieco szerszej perspektywy.
A wygląda to bardzo źle – choć jako gotowana żaba nie zauważamy, że tkwimy we wrzątku. Zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego, który stał się miejscem starć między sługusami różnych frakcji w rządzie, zniszczenie Krajowej Rady Sądownictwa, obsadzenie lojalnymi funkcjonariuszami władzy izb w Sądzie Najwyższym odpowiedzialnych za uznanie ważności wyborów, podporządkowanie interesom politycznym prokuratury, używanie służb specjalnych do walki z opozycją, podsłuchiwanie liderów tej ostatniej szpiegowską technologią zakupioną ze środków na pomoc ofiarom przemocy, przekształcenie mediów publicznych w propagandowy ściek – do wszystkich tych fenomenów przyzwyczailiśmy się, choć to właśnie dzięki nim nie należymy już do świata zachodnich demokracji, pozostając w szarej strefie między nim, a ruskim mirem Putina i Łukaszenki.