W ostatnich dniach nie brakowało słońca w Londynie i odnowiony symbol imperialnej potęgi, Big Ben, lśnił złotem. Gdy jednak przestałem patrzeć na szczyt pięknej wieży i błękitne niebo, przypomniała o sobie czarna rzeczywistość. Na moście Westminsterskim demonstrowały zdesperowane pielęgniarki ze szpitala św. Tomasza. Ich płace nie pozwalają na życie w mieście, gdzie za mieszkanie w centrum trzeba zapłacić milion funtów. Podróż z lotniska do Londynu trwała pięć godzin, a nie jak dawniej 30 minut. To z powodu kolejnego strajku kolejarzy, których los nie jest lepszy od tego, jakiego doświadczają pielęgniarki. Obie te grupy pomogły przetrwać epidemię covidu, lecz dziś rząd się do nich odwraca plecami.