Język rządzi myśleniem i pomaga rządzić ludźmi. Propagandziści nadużywają słów tym cyniczniej, im niegodziwszej sprawie służą. Jeden z najjaskrawszych przykładów tego dawała oczywiście Trzecia Rzesza. Ostatnie działania Rosji zaś przywodzą na myśl to, jak nazistowskie Niemcy „przyszły na pomoc” Austrii w marcu 1938 roku, a w 1939 roku, wrześniowego ranka, napadły na Polskę. Objąwszy już władzę nad naszym krajem, naziści czym prędzej zadbali o monopol na język oficjalny. Służyła temu prasa zwana kolokwialnie „gadzinową”. I oto jej główny organ, „Nowy Kurier Warszawski” (potocznie „Kurwar”), używał dla niemieckiej inwazji stale jednego eufemizmu: „działania wojenne”.
Czytaj więcej
"Czy Pani/Pana zdaniem Rosja mogłaby dokonać agresji przeciw Polsce?" - takie pytanie zadaliśmy uczestnikom sondażu SW Research dla rp.pl.
Takie wyrażenie podszeptuje, że wojna rozpętała się sama. Nie że jedna strona szykowała długo agresję, że (stosując sztuczki stare jak świat) pozorowała atak ze strony swojej ofiary i zawczasu konsekwentnie roztaczała wizję zagrożenia. Niestety, mówienie „konflikt rosyjsko-ukraiński” czy nawet „wojna rosyjsko-ukraińska” podobnie tuszuje winę agresora. Stawia na równi napastników z napadniętymi i sprawców z ofiarami.
Państwo, które chce napaść inne, najpierw oskarża to drugie o zamiar agresji
Świadek drugiej wojny światowej, Józef Hen, zauważył kiedyś prawidłowość, która wstrząsająco przystaje do rosyjskiej kampanii przeciw Ukrainie. Otóż państwo, które chce napaść inne, najpierw oskarża to drugie o zamiar agresji. Zawsze to słabsi dybią rzekomo na silniejszych, a ci muszą się bronić atakiem – ironizował znakomity pisarz. Takim kłamstwom agresorów nie wolno nigdy oddawać pola. Na szczęście przywódcy i poważne media zachodniego świata wydają się tego ostatnio świadomi. Wiedzą, że tylko zbijanie na bieżąco kłamstw i manipulacji Putina, nie pozwoli mu zwyciężyć w sferze świadomości. Zwłaszcza oficjalne sprzeciwy wobec uznania samozwańczych republik i wobec inwazji 24 lutego polegają na nazwaniu rzeczy po imieniu. Na stwierdzeniu, że jednostronnie naruszono prawo międzynarodowe oraz integralność niepodległego państwa.