Policjant zeznający przed sądem na rozprawie w trybie przyspieszonym w związku z kolejnym zatrzymaniem tzw. Babci Kasi, tym razem pod Sądem Najwyższym, powiedział, że wobec starszej kobiety użyto siły, ponieważ go uszczypnęła. Nie wiem, czy rzeczywiście pani Katarzyna Konstantin posunęła się do tak drastycznych metod wobec funkcjonariusza na służbie, ale wiem z relacji w mediach i długiego filmu zamieszczonego na FB, że znów była siłą zabierana z ulicy, mimo że stała tylko przed kordonem uzbrojonych policjantów z transparentem. Policjanci byli zabezpieczeni, ubrani w twarde kamizelki „żółwie", nałokietniki, ochraniacze i czapki. Nie wiem też, jak można by zmierzyć siłę użytą przez kilku interweniujących funkcjonariuszy, by porównać ją z siłą uszczypnięcia (jeśli w ogóle miało ono miejsce). Wiem jednak, że takie akcje i interwencje ośmieszają policję, która w starciach z kibicami i antymaseczkowcami okazuje się bezradna i ucieka, a w starciu ze starszą panią składa zeznania o uszczypnięciu.
Do obrazków takich mało profesjonalnych interwencji wszyscy już zresztą niestety przywykliśmy. Ktoś demonstruje, czegoś broni, za czymś się opowiada. Chce dać świadectwo. To z reguły jest zaprawiona w bojach „uliczna opozycja" – niedobitki KOD-u, Obywatele RP i inne grupki aktywistów. Ale to nie są czasy masowych protestów – te pojawiają się czasem i znikają, bo społeczeństwo nie składa się z rewolucjonistów. Nawet grupy uliczne wykruszają się z przyczyn zdrowotnych czy życiowych. Niedawno z osobistych powodów z bezpośredniego udziału w akcjach zrezygnował lider Obywateli RP Paweł Kasprzak.
Czy to jednak, że ktoś nie pierwszy raz daje się zwinąć i jest obiektem nieuzasadnionej brutalności, zwalnia nas z moralnej odpowiedzialności za milczącą zgodę na takie praktyki? Ostatnie pikiety w środę i czwartek zostały zorganizowane przed Sądem Najwyższym w obronie sędziego Igora Tulei, o którego doprowadzeniu miała decydować Izba Dyscyplinarna SN, której on i ogromna część środowiska sędziowskiego oraz instytucje UE, nie uznają za sąd.
Można się pewnie nie zgadzać z osobami, które demonstrują sprzeciw wobec działania ministra sprawiedliwości w sądownictwie. Ale nie można ignorować skutków, które jego działania powodują. I na pewno – niezależnie od poglądów w sprawie legalności Izby Dyscyplinarnej – nie wolno tym, którzy wyrażają swoją niezgodę bez użycia przemocy, korzystając z przysługujących im praw obywatelskich – okazywać pogardy i twardych pięści. Państwo, które nie umie postępować z takimi pokojowymi protestami w sposób pokojowy, jest winne opresji i traci legitymację do wydawania nakazów i zakazów.