Dożywocie z możliwością zwolnienia warunkowego po odbyciu 40 lat kary – taki wyrok usłyszał w czwartek Stefan W., zabójca Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Motywacją zbrodni była wyimaginowana zemsta za poprzedni wyrok (dotyczący napadów na placówki bankowe), którą W. skierował na polityków Platformy. Sąd zdecydował również o podaniu do publicznej wiadomości jego wizerunku – twarzy oraz danych osobowych. Redakcja „Rzeczpospolitej” zdecydowała, że nie będzie tego robić.
Ponad cztery lata temu Stefan W. wbiegł na scenę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i, jak podkreśliła w ustnym uzasadnieniu przewodnicząca składu orzekającego Aleksandra Kaczmarek, „popełnił zbrodnię bez precedensu w historii Polski od czasu dwudziestolecia międzywojennego”. Było to zabójstwo na oczach tysięcy widzów i publiczności.
– Zginął nie polityk, lecz człowiek. Zachwiało się poczucie bezpieczeństwa wielu tysięcy osób – mówiła sędzia Kaczmarek.
Czytaj więcej
Koncerty carillonowe, wystawy, modlitwa, dyskusje czy akcja antyhejterska w 21 miastach w Polsce. Nie tylko Gdańsk wspomina, zamordowanego cztery lata temu prezydenta Pawła Adamowicza.
Sąd podzielił argumentację prokuratury, że to osobiste poczucie krzywdy i zemsta były motorem jego działania – Adamowicz był dla niego symbolem władzy, która go skrzywdziła. Sprawca od dziecka sprawiał problemy wychowawcze, nie skończył nawet szkoły podstawowej – wskazał sąd.