Na Białorusi działają trzy fabryki tytoniowe. Grodzieńska fabryka „Niemen" jest największą i najstarszą, dwie prywatne mieszczą się w stolicy – Tabak-Invest i Inter Tobacco. Ta ostatnia powstała w 2020 roku.
Urzędujący od 1994 roku przywódca kraju Aleksander Łukaszenko nawet własnoręcznie zmieniał granice Mińska, aby umożliwić budowę. Właścicielem fabryki jest biznesmen Aleksiej Aleksin, który rozstawił kioski z papierosami w każdym zakątku kraju. Tak się składa, że ma wyłączne prawa do dystrybucji produkcji grodzieńskiej fabryki. Wcześniej pracował w korporacji należącej do administracji Łukaszenki.
Białoruscy i rosyjscy dziennikarze śledczy (Biełsat TV, naviny.by, proekt.media) podliczyli, że rocznie na Białorusi produkuje się trzykrotnie więcej papierosów, niż potrzebują lokalni palacze. Reszta, jak sugerują, to przemyt do Rosji i Unii Europejskiej.
Władze umywają ręce
Autorzy reportażu twierdzą, że nielegalne białoruskie papierosy zajmują już ponad połowę szarej strefy w Rosji, gdzie dostarczane są nawet samolotami. Inaczej jest z Unią Europejską, papierosy docierają tu przeważnie w ciężarówkach i koleją.
Jednym z bohaterów reportażu jest Juryj Rawawy, były pracownik Grodno Azot, najpotężniejszego producenta nawozów azotowych w kraju. Opowiada, jak pod koniec września przez przypadek podczas ważenia wagonów (miały jechać na Litwę) w dwóch znaleziono papierosy. Kierownictwo zakładu sprawę szybko zatuszowało, nikt nie został ukarany. Rawawy przekonuje, że wagony plombują pracownicy służby bezpieczeństwa, którzy często trafiają tam po pracy w KGB.