To ukraińskie organy ścigania zmusiły polskie służby do zajęcia się procederem prowadzonym na Podkarpaciu przez Aleksieja i Jewgenija R. – ukraińskich handlarzy kobietami zmuszanymi do nierządu, którzy działali w międzynarodowej siatce. Ochrona ich biznesu trwała w Polsce latami mimo powszechnej wiedzy, także organów ścigania – dziennikarskie śledztwo „Rzeczpospolitej" rzuca nowe światło na aferę obyczajową ostatnich tygodni.
Z agencji towarzyskich braci R. miały pochodzić sekstaśmy z VIP-ami (ma być 4 tys. godzin nagrań), o których mówi były agent CBA Wojciech J. Twierdzi on, że taśmy są zdeponowane na Ukrainie i mogą służyć do szantażu. Czy to prawda – nie wiadomo, bo słów byłego agenta dotąd nikt nie zweryfikował. Fakty, do których dotarliśmy, mogą świadczyć o tym, że sekstaśmy – nawet rzekome – mogły być „polisą" gwarantującą braciom R. wieloletnią bezkarność.