Dopuszczenie kolejnych owadów do listy tych, które można legalnie stosować w Unii przy produkcji żywności rozbudziło dyskusję na temat tego czy to normalne czy obrzydliwe. Wszystko przez zgodę Komisji Europejskiej choćby na dodawanie mąki ze świerszczy do pieczywa, ciastek czy przetworów. Unijne normy określają dokładnie maksymalną zawartość wyrobów z owadów w wyrobach – np. na 2 g na 100 gramów w pieczywie wieloziarnistym czy 3 g na 100 w batonach z ziaren zbóż.
Świerszcze to nie jedyne dopuszczone do obrotu i przerobu owady. UE dopuściła też mącznika młynarka i szarańczę wędrowną. A od 5 marca do obrotu zostanie jeszcze dopuszczony pleśniakowiec lśniący w formie larwalnej.
Czytaj więcej
Naukowcy odkryli, że choć na surowe larwy mącznika smakują jak mokra ziemia, krewetki i słodka kukurydza, to po ugotowaniu w cukrze ich smak przypomina mięso.
Owady, o czym mało kto pamięta, jemy od dawna. W produktach spożywczych od wielu lat można znaleźć koszenilę - barwnik pozyskiwany z wysuszonych i zmielonych czerwców kaktusowych. Ten czerwony barwnik, ukrywający się pod oznaczeniem E120, poprawia kolor cukierków, jogurtów i wielu innych produktów spożywczych. Wielu producentów wprost informuje o zawartości koszenili bez uciekania się do zestandaryzowanego numeru E.
Choć spożycie owadów jest powszechne w wielu częściach globu, a produkty z ich zawartością lub sporządzone tylko z nich można dostać choćby w sklepach z produktami z Azji, to jednak w Polsce jedzenie owadów to nisza. I to nisza bardzo niewielka.