Każdy, kto prowadzi portal czy bloga, ale także facebookowego fanpejdża (ukazuje się pod stałym tytułem) czy kanał na YouTube (przekaz za pomocą dźwięku i obrazu), może zostać uznany za wydającego dziennik lub czasopismo i w efekcie ukarany grzywną do 5000 zł. Wszystko dlatego, że nie ma jasności, czy publikacje on-line podlegają rejestracji.
Problem wraca co chwile. Wystarczy przypomnieć zeszłoroczną sprawę portalu wikiduszniki. Co prawda już w 2007 r. Sąd Najwyższy uznał, że obowiązkowi rejestracji podlega jedynie periodyk wydawany na stronie i nie ma znaczenia, czy posiada ona swój papierowy odpowiednik. Nadal pozostały jednak wątpliwości, co należy uznać za dziennik lub czasopismo. A to rodzi niepewność prawną.