Po pierwsze, gdyby ustawodawca zamierzał nadać art. 37a k.k. charakter modyfikatora sankcji, to oczywistą konsekwencją byłoby usunięcie z tych sankcji zagrożeń grzywną i ograniczeniem wolności, w przypadkach gdy takie kary były w nich obok pozbawienia wolności przewidziane. A więc przestępstwa zagrożone np. grzywną, ograniczeniem wolności i karą pozbawienia wolności do roku powinny od tej pory mieć w sankcji wyłącznie pozbawienie wolności – wszak grzywna i ograniczenie wolności byłyby „dodawane" przez art. 37a k.k. Sankcje alternatywne stałyby się zbędne, skoro „z automatu" kreowałby je art. 37a k.k. Takich jednak modyfikacji ustawodawca w 2015 r. razem z tym przepisem nie wprowadził – i chyba raczej nie z lenistwa.
Po drugie, dotychczasowa formuła art. 37a k.k. mówiła o czynach, za które „ustawa przewiduje zagrożenie karą pozbawienia wolności....", pozwalając zamiast tej kary orzec kary wolnościowe – wynikało z niej bezspornie, że zagrożenie to jedynie kara więzienia, a kary wolnościowe „można orzec zamiast", jako typowe kary zamienne. Racjonalny ustawodawca, gdyby chciał, aby art. 37a k.k. stanowił modyfikator sankcji, napisałby po prostu: „Czyn zagrożony według ustawy karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą ośmiu lat jest alternatywnie zagrożony również grzywną lub karą ograniczenia wolności" – czego jednak nie uczynił.
Po trzecie, gdyby dotychczasowy art. 37a k.k. był modyfikatorem sankcji, z dniem 1 lipca 2015 r. we wszystkich przypadkach, gdy w sankcji przewidziana była grzywna lub ograniczenie wolności z podwyższoną dolną granicą, granica ta ulegałaby faktycznemu obniżeniu do wymiaru podstawowego, czyli 10 stawek dziennych i 1 miesiąca. Tak więc np. czyn z art. 58 ust. 1 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, zagrożony grzywną nie niższą niż 240 stawek dziennych (a więc co najmniej 2400 zł), stałby się przestępstwem zagrożonym grzywną w wysokości od 10 stawek dziennych (a więc od 100 zł). Konsekwencje działania automatycznego modyfikatora sankcji doprowadziłyby więc do kryminalnopolitycznego absurdu.
I jeszcze jedno – jak racjonalnie wytłumaczyć, aby ustawodawca miał mocą art. 37a k.k. tak zmodyfikować sankcje, by w rezultacie alternatywnie grożące kary, np. za oszustwo, mogły być orzekane od najniższego wymiaru w przypadku grzywny i ograniczenia wolności, a w przypadku znacznie surowszego pozbawienia wolności dolny wymiar musiałby wynosić przynajmniej sześć miesięcy?
Jest to pytanie retoryczne, bo nie sposób ten absurd sensownie wytłumaczyć.
Koncepcja „modyfikatora sankcji", mimo jej oczywistych słabości uparcie lansowana przez tzw. środowisko krakowskie, nie przekonała m.in. prof. Violetty Konarskiej-Wrzosek, stwierdzającej, że wynikająca z art. 37a k.k. „możliwość korzystania przez sądy z zamiennych kar wolnościowych i orzekanie jednej z nich zamiast grożącej kary pozbawienia wolności nie jest niczym uwarunkowana i opiera się na swobodnym uznaniu", i wskazującej, że zamiana na ograniczenie wolności lub grzywnę kary pozbawienia wolności w wymiarze do ośmiu lat „wydaje się liberalizacją odpowiedzialności karnej zbyt daleko idącą". Nieprzekonanych do tej śmiałej koncepcji jest zresztą znacznie więcej. Kolejny to prof. Robert Zawłocki, również traktujący art. 37a k.k. jako instytucję sądowego wymiaru kary w postaci podstawy zamiany jej rodzaju – co ważne, jest to były członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego w okresie, gdy na jej posiedzeniach brzmienie art. 37a k.k. było formułowane.