A. został oskarżony z art. 286 Kodeksu karnego. Zgodnie z nim kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
W przypadku pana A. chodziło o to, że podając się za pracownika starostwa, zaoferował jednej z parafii kupno laptopa i komputera. W efekcie doprowadził parafię do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, wyłudzając 7 tys. zł.
W 2018 r. Sąd Rejonowy w P. uznał A. za winnego i wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności. Stwierdził zarazem, że zarzuconego mu czynu dopuścił się w ciągu 5 lat po odbyciu co najmniej 6 miesięcy kary za umyślne przestępstwo podobne (art. 64 § 1 Kk). Orzeczenie uprawomocniło się, bo nie złożono apelacji.
RPO wniósł kasację do Sądu Najwyższego. Twierdzi, że Sąd Rejonowy w P. oparł rozstrzygnięcie jedynie na części materiału dowodowego, ujawnionego na rozprawie. Według RPO, to naruszenie prawa procesowego rażąco i istotnie wpłynęło na treść orzeczenia. Skutkiem było dowolne przyjęcie przez sąd, że oskarżony dopuścił się oszustwa w ciągu 5 lat po odbyciu co najmniej 6 miesięcy kary za umyślne przestępstwa podobne. W konsekwencji zastosowano wobec niego przepis o recydywie (art. 64 § 1 Kk.).
Czytaj też: SN: sądy źle zastosowały przepisy o recydywie