Choć pierwszy szał zakupów spożywczych nieco minął, kolejki do aptek tylko rosną. Wychodzący na ulicę ogonek, ustawiony w karnych odstępach ok. 1,5-metrowych to codzienny widok na warszawskich osiedlach. Również przed placówkami całodobowymi.
– Ludzie robią zapasy równie niepotrzebne jak te spożywcze. Apteki nie przestaną działać, ale, w przeciwieństwie do ryżu czy makaronu, mogą wystąpić okresowe braki w dostępie do farmaceutyków – ostrzega Michał Byliniak, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA).
Jak przyznaje Mariusz Politowicz, członek NRA i kierownik apteki w wielkopolskim Pleszewie, powszechnie kupowane są leki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, a także przeciwkaszlowe.
Czytaj także: