Jak wiadomo, wybory kopertowe się nie odbyły. Wydatkowaniem na nie pieniędzy publicznych zajmuje się teraz specjalna sejmowa komisja śledcza.
Chodzi o decyzję ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego z 16 kwietnia 2020 r. która polecił Poczcie Polskiej, podjęcie czynności niezbędnych do przygotowania przeprowadzenia wyborów prezydenckich w 2020 r. w trybie korespondencyjnym tj. druk kart do głosowania i innych dokumentów wyborczych. Cały problem w tym, że ustawa o wyborach kopertowych weszła w życie kilka tygodni później. Ostatecznie wobec faktycznej niewykonalności całej operacji wybory prezydenckie odbyły się w normalny sposób.
Morawiecki decydował podczas covidu
Posłowie wnioskodawcy wskazują we wniosku do TK, że art. 11 ust. 2 ustawy o COVID-19 (oraz ewentualnie art. 11 ust. 3) przez wykluczenie możliwości wydania poleceń zmierzających do przygotowania i przeprowadzania wyborów, prowadziły do uniemożliwienia wykonywania części kompetencji przez premiera, gdy obowiązkiem kierowanej przez niego Rady Ministrów było i jest prowadzenie polityki wewnętrznej, w tym ochrona bezpieczeństwa państwa oraz zachowania porządku publicznego. W tym wypadku chodzić miało o dążenia premiera do zabezpieczenia wykonania biernego i czynnego prawa wyborczego przez obywateli.
Wybory kopertowe i pandemia
Posłowie PIS wskazują, że owym czasie, globalna pandemia uniemożliwiła przeprowadzenie wyborów w sposób tradycyjny, bez narażenia życia i zdrowia obywateli biorących udział w głosowaniu. Nie wydanie poleceń zmierzających do ułatwienia bezpiecznego głosowania mogło spowodować, że gwarantowane konstytucyjnie prawa wyborcze okazałyby się niemożliwe do zrealizowania.
Zdaniem Wojciecha Hermelińskiego, sędziego TK w stanie spoczynku, celem tego wniosku jest uzyskanie orzeczenia TK, które miałaby wzmocnić argumentację premiera i PIS i stanowić swego rodzaju podkładkę, że były prawne podstawy co do wydawania decyzji dotyczących organizacji wyborów kopertowych.