Reklama: adwokaci boją się kontaktu z klientem

Rozmowa | Tomasz Sęk, wspólnik zarządzający w firmie konsultingu zarządczego dla prawników Naveo Sowiński i Sęk

Aktualizacja: 06.11.2015 15:18 Publikacja: 06.11.2015 07:00

Rz: W środowisku adwokackim mówi się o możliwości zliberalizowania norm etycznych w zakresie, w jakim zakazują reklamy. Co zmieniłoby to na rynku?

Tomasz Sęk: To delikatna kwestia. Całkowita liberalizacja nie byłaby raczej dobrym rozwiązaniem. Mogłaby jeszcze bardziej zaostrzyć konkurencję, która – jak wynika z moich obserwacji – zaczyna ocierać się o kanibalizm. Trwa walka na coraz niższe stawki.

Za tym, by zliberalizować zakaz reklamy, optują m.in. młodzi adwokaci.

Analizowałem wyniki ankiety przeprowadzonej przez Naczelną Radę Adwokacką. Rzeczywiście – wzięli w niej udział przede wszystkim młodzi adwokaci oraz aplikanci (łącznie około 71 proc. respondentów). Faktem jest, że dziś zasady, w jakich funkcjonują adwokaci, wydają się sztywne. Jednak całkowite dopuszczenie reklamy nie jest rozwiązaniem, gdyż mogłoby doprowadzić do faworyzowania najbogatszych kancelarii, które byłoby stać na opłacenie drogich reklam, m.in. telewizyjnych, kampanii billboardowych, reklam w prasie. Dystans między tymi, którzy wcześniej zaczynali i mają już ugruntowaną pozycję, a tymi, którzy – często ze sporymi trudnościami – próbują się na ten rynek dostać, mógłby się powiększyć. Reklama internetowa to nowe pole, na którym obowiązuje prawo popytu i podaży. Ceny reklam w internecie dostosowują się do popytu i przewagę mogą mieć podmioty inwestujące w to medium odpowiednie kwoty.

Czyli tzw. amerykański scenariusz, w którym reklamy adwokatów można obejrzeć tuż po reklamie proszku do prania, to nie jest dobre rozwiązanie?

Moim zdaniem nie. Obawiam się, że mogłoby to wręcz zaszkodzić rynkowi i wizerunkowi zawodów prawniczych. Nie poprawiłoby to sytuacji młodych adwokatów.

Wspomniał pan jednak, że ramy, w jakich funkcjonują młodzi, są zbyt sztywne.

Można by je zbliżyć do tych, jakie funkcjonują u radców prawnych.

Te normy nie wydają się bardzo różnić. W obu profesjach dopuszczalne jest tzw. informowanie o wykonywaniu zawodu.

To, co obserwuję w praktyce, to o wiele większa obawa adwokatów niż radców przed jakąkolwiek aktywnością związaną z poszukiwaniem klienta. Kodeks etyki adwokackiej wskazuje m.in, że „adwokatowi nie wolno proponować usług potencjalnym klientom w formie oferty skierowanej do osób, które uprzednio nie wyraziły takiego wyraźnego życzenia". Niedopuszczalne jest także „zwracanie się do potencjalnych klientów w celu przekazywania informacji o swojej działalności, również podczas nieproszonych wizyt, rozmów telefonicznych i w korespondencji do osób niezwracających się do adwokata o pomoc prawną". Przepisy są odczytywane tak przez znanych mi adwokatów. W efekcie boją się wychodzić z jakąkolwiek inicjatywą do klienta. Niektórzy boją się, że nawet nawiązanie kontaktu podczas konferencji biznesowej może narazić na złamanie tych norm.

Radcy nie mają takich obaw?

Zasady, w których funkcjonują, wydają się mniej ograniczające.

W samorządzie radcowskim pojawiła się kiedyś propozycja, by dać możliwość przesyłania ofert do przedsiębiorców.

Wysyłanie niezamówionych ofert ma niską skuteczność, a w przypadku branży prawniczej może być nieskuteczne. Inne branże ciągle zalewają nas ofertami, to raczej bardziej irytuje klienta, niż przynosi wymierne rezultaty. Moim zdaniem poluzowanie zasad etyki adwokatów tak, by mogli działać podobnie do radców prawnych, wystarczająco poprawiłoby sytuację.

Jakie jeszcze zmiany mogłyby ułatwić prawnikom funkcjonowanie na rynku?

Dostrzegam wiele innych działań, które może podjąć samorząd adwokacki w celu rozwijania rynku i promowania wysokiej jakości usług jako alternatywy dla m.in. pogłębiania konkurencji znajdującej wyraz w konkurowaniu cenami. Takim działaniem może być na przykład uporządkowanie kwestii specjalizacji, które funkcjonują na rynku nieformalnie, a których istota może być przez samorząd promowana.

—rozmawiała Katarzyna Borowska

Rz: W środowisku adwokackim mówi się o możliwości zliberalizowania norm etycznych w zakresie, w jakim zakazują reklamy. Co zmieniłoby to na rynku?

Tomasz Sęk: To delikatna kwestia. Całkowita liberalizacja nie byłaby raczej dobrym rozwiązaniem. Mogłaby jeszcze bardziej zaostrzyć konkurencję, która – jak wynika z moich obserwacji – zaczyna ocierać się o kanibalizm. Trwa walka na coraz niższe stawki.

Pozostało 90% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara