Miller wspominając kulisy decyzji, w sprawie poparcia SLD dla nowelizacji ustawy o TK autorstwa PO stwierdził, że "była to transakcja wiązana". - Wydawało nam się, że to jest wspaniały pomysł, bo na koniec kadencji uda nam się rekomendować jednego z sędziów Trybunału Konstytucyjnego - przekonywał. A następnie stwierdził, że obecnie "jest tym faktem zażenowany". - Jestem zażenowany, że nie powiedzieliśmy wtedy "nie". Daliśmy się kupić - podsumował Miller.
Były premier zadeklarował, że jest gotów dziś "uderzyć się w piersi" za to, że w zamian za możliwość wskazania przez Sojusz jednego sędziego Trybunału partia ta poparła zmiany w ustawie wprowadzone przez PO.
Mówiąc o sprawie Trybunału Konstytucyjnego Miller komentował też fakt wszczęcia przez Komisję Europejską procedury, która ma ustalić czy w Polsce nie dochodzi do łamania zasad państwa prawa. Według byłego premiera samo rozpoczęcie takiej procedury oznacza "straty wizerunkowe" dla Polski. Teraz, zdaniem Millera, wszystko zależy od tego czy rząd przedstawi racjonalne powody wprowadzania zmian w funkcjonowaniu Trybunału i mediów publicznych. - Odradzam polskiemu rządowi posługiwanie się argumentami typu: nasze zasługi historyczne, nasza spuścizna kulturowa albo nasza martyrologia w okresie II wojny światowej, bo to nie zrobi żadnego wrażenia - zaznaczył. - Co więcej, może to powodować odruch, że Polacy nie mają innych argumentów, że nie ma przesłanek merytorycznych, wobec tego zasłaniają się tego rodzaju retoryką - dodał.
Zobacz także:
Afera podsłuchowa: Inwigilowały dwie grupy