Sprawa dotyczyła przyznania zasiłku opiekuńczego za 10 dni w marcu 2020 roku dla Jacka S. (imię fikcyjne), który opiekował się dwiema córkami.
Jego małżonka – właścicielka salonu kosmetycznego – tłumaczyła w sądzie, że dyrekcja żłobka, do którego uczęszczają dziewczynki poinformowała rodziców, że od 16 marca państwo zamyka żłobki. Wówczas razem z mężem podjęli decyzję, iż weźmie on opiekę nad dziećmi i zajmie się nimi przez 2 tygodnie, bo już wtedy wiedziała, że od 1 kwietnia zamknięte będą gabinety kosmetyczne. Jacek S. dodał, iż żona musi płacić co miesiąc za lokal, który wynajmuje, i dlatego chciała chociaż trochę zarobić na koszty utrzymania salonu.
ZUS odmówił jednak mężczyźnie prawa do zasiłku opiekuńczego. Tłumaczył, że z posiadanej dokumentacji w postaci rachunków za obsługę klientek w salonie kosmetycznym wynika, że przebywająca w marcu 2020 r. na zasiłku macierzyńskim matka mogła zapewnić także opiekę starszej córce, i jej mąż nie był zobligowany do sprawowania osobistej opieki nad dziećmi. Z wydruków kasy fiskalnej salonu kosmetycznego wynikało, iż jedynie tylko 25 marca była dokonana jedna usługa. Zdaniem urzędników, kobieta mogła wykonać ją po zakończeniu pracy męża.
Sąd Rejonowy w Białymstoku (sygn. akt VI U 214/20) w wyroku z 4 listopada 2020 roku zmienił decyzję ZUS, i przyznał zasiłek opiekuńczy Jackowi S.
Zdaniem sądu, w przestrzeni publicznej i rodzin czas od połowy marca 2020 r. był okresem wyjątkowym i na przestrzeni dziesiątek lat niespotykanym. - Zostały zaburzone lub zlikwidowane różne formy działalności w przestrzeni publicznej, społecznej. Rząd namawiał do pozostania w domach i opieki nad dziećmi. Zamykał wiele instytucji, w tym placówki opiekuńcze. Rządowe informacje i obostrzenia wynikające z zaistnienia pandemii, zrodziły ogromne obawy, wręcz przerażenie u wielu obywateli, i to nie tylko samym zagrożeniem potencjalnej choroby, ale też w aspekcie stabilności ekonomicznej – czytamy w uzasadnieniu.