Po przemianach 1989 roku można było mieć nadzieję, że III Rzeczpospolita będzie konsekwentnie oddalać się od modelu ustrojowego, w którym życie obywateli poddawane jest ścisłej i wszechstronnej kontroli państwa i prawa.Tymczasem okazało się, że bezrefleksyjnie imitując model zachodnioeuropejski nie uniknęliśmy patologii modernizacji przejawiających się w tendencji do regulowania coraz to nowych obszarów życia za pomocą prawa. Dlatego toniemy dziś w nadmiarze niepotrzebnych i absurdalnych przepisów.
Skalę przyrostu prawa obrazuje wzrastająca w zawrotnym tempie liczba stron Dziennika Ustaw. W całym 1989 roku publikacje w Dzienniku zajęły w sumie 1186 stron. Przepisów uchwalonych w roku 1999 było już sześć razy więcej i zajęły już 7292 stron. To jednak nic w porównaniu z koncertem legislacji, z którym mamy do czynienia od roku 2001. Co roku nowe przepisy zajmują kolejne kilkanaście tysięcy stron. Dotychczasowy szczyt osiągnęliśmy w roku wstąpienia do Unii Europejskiej, kiedy Dziennik Ustaw liczył aż 21032 strony.
Z hiperinflacją prawa powiązane jest zjawisko określone przez socjologa prawa Adama Podgóreckiego mianem kontroli społecznej trzeciego stopnia. Polega ono na tym, że rozmaite mechanizmy kontroli społecznej, w tym instrumenty prawne, wykorzystywane są jako środek do realizacji nie tych celów, które zostały im przypisane, ale dla celów autonomicznie definiowanych przez określone grupy społeczne. Na poziomie bezpośrednich relacji obywatel-urzędnik nadmiar przepisów regulujących wszelkie obszary życia społecznego przekłada się na takie sytuacje, w których urzędnicy mogą te stosunki kształtować praktycznie dowolnie. Mogą mianowicie w konkretnych przypadkach – i to zawsze na gruncie obowiązujących przepisów – podjąć decyzję dla obywatela pozytywną albo negatywną, mogą też zdecydować w sposób czysto przypadkowy, albo w nieskończoność odkładać podjęcie jakiejkolwiek decyzji. W wyniku nadmiaru prawa, przeciętny obywatel w coraz większym stopniu pozostaje na łasce urzędników. W szerszym wymiarze społecznym zjawisko to prowadzi również do powstawania tzw. „brudnych wspólnot", czyli wyodrębnionych grup (często z udziałem urzędników) współpracujących ze sobą w obchodzeniu i łamaniu prawa.
Skala problemów społecznych wynikających z nadmiaru regulacji prawnych w III Rzeczpospolitej skłoniła autorów niniejszego zbioru tekstów do postawienia postulatu głębokiej deregulacji prawa. Deregulację rozumiemy tu jako zmianę legislacyjną płynącą ze świadomej decyzji politycznej o uproszczeniu relacji pomiędzy organami państwa i obywatelami. Zmiany te powinny bądź to ograniczać ilość wyróżnionych stanów faktycznych (hipotez norm prawnych), z którymi dotychczasowe regulacje wiążą obowiązek określonych zachowań, bądź ograniczać ilość konkretnych zachowań (dyspozycji norm prawnych), które są wymagane dotychczasowymi regulacjami. Jeśli zaś chodzi o zakres postulowanej deregulacji, to powinna ona polegać na odrzuceniu większości dorobku prawnego III Rzeczpospolitej.
Powyższy postulat formułują w tekście otwierającym tę publikację pt. „Zderegulować III RP" Przemysław Wipler i Stanisław Tyszka. Autorzy wskazują główne przyczyny nadmiernej aktywności ustawodawcy po 1989 roku. Upatrują ich w tendencji do jurydyzacji życia społecznego, w traktowaniu prawa jako narzędzia służącego utrzymaniu dotychczasowej pozycji grup osób uprzywilejowanych w PRL-u, w bezmyślnej imitacji rozwiązań zachodnich i równie bezmyślnej implementacji regulacji unijnych, wreszcie w słabości polskiego życia publicznego. Autorzy proponują dwie podstawowe zasady deregulacyjne, dzięki którym można by odwrócić te szkodliwe trendy. Pierwszą zasadą jest zasada prymatu dobra wspólnego nad partykularnymi interesami grupowymi. Dobrym przykładem praktycznej realizacji tej zasady był projekt Fundacji Republikański postulujący zniesienie barier dostępu do zawodów regulowanych. Drugą zasadą jest zasada „UE plus 0" przewidująca weryfikację polskich przepisów pod kątem tego, czy są one wymagane przez prawo unijne. Jeśli nie są one konieczne, a nakładają zbędne obciążenia na polskich obywateli, powinno się je uchylić.