Szczęścia zabrakło przede wszystkim Lewandowskiemu, kiedy trafił dwa razy w poprzeczkę. Mogło być 1:1. Ale chcąc wygrać, nie można tracić aż trzech bramek. Mimo złego początku udało nam się wyrównać na 2:2, niestety, w kluczowym momencie rywale zdobyli zwycięskiego gola.
Nasi zawodnicy nie mieli nic do stracenia, poszli odważnie do przodu i Szwedzi to wykorzystali. Ale my przede wszystkim fatalnie weszliśmy w mecz, zbyt szybko straciliśmy pierwszą bramkę. Niektórzy zawodnicy jeszcze nawet nie dotknęli piłki.
Początek był trudny, ale do przerwy mieliśmy kilka okazji. Szczególnie szkoda tej Lewandowskiego z końca pierwszej połowy, kiedy uderzał w poprzeczkę. Jednak nie można mieć do niego pretensji, bo zdobył trzy bramki w trzech meczach. Pierwsza w spotkaniu ze Szwedami była przepiękna, uderzył wewnętrzną częścią stopy w długi róg. Bramkarz mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. Przy drugim golu, jak prawdziwy król pola karnego, był tam, gdzie powinien być.
Lewandowski mógłby zdobywać więcej goli, ale problemem reprezentacji jest to, że on dostaje za mało podań, musi cofać się, by bronić i rozgrywać, a powinien być w polu karnym przeciwnika.
Niektórzy młodzi zawodnicy pokazali się z dobrej strony, na pewno Puchacz, Jóźwiak i Kozłowski. W zespole musi następować zmiana pokoleń, niestety, dziś nie mamy drugiego gracza formatu Lewandowskiego. Fajnie, że rozwija się Zieliński, który ze Szwedami zagrał dobrze. Może to sygnał, że jego występy w reprezentacji będą coraz lepsze, bo w klubie od kilku lat gra na bardzo wysokim poziomie. Mam taką nadzieję.