Kancelaria Sejmu co roku przedstawia informacje o działaniach podejmowanych przez lobbystów. Ostatnie, za 2019 r., ukazało się pod koniec stycznia. Wynika z niego, że lobbystów w Sejmie ubywa w zaskakującym tempie. W ubiegłym roku działało 16 podmiotów lobbingowych, reprezentowanych w sumie przez 19 lobbystów. Rok wcześniej te liczby wynosiły 20 i 31, a przykładowo w 2015 r. 27 i 42.
Liczba podmiotów lobbingowych spada niemal rokrocznie, jednak ubiegły rok pod pewnym względem był symboliczny. Dokładna lektura sprawozdania może prowadzić do wniosku, że w Sejmie został w praktyce tylko jeden lobbysta. To Dariusz Sikora, zajmujący się m.in. prawem upadłościowym, zatorami płatniczymi i kodeksem postępowania cywilnego. Tylko on spośród zarejestrowanych w Sejmie lobbystów brał udział w pracach nad projektami ustaw. Pojawił się w sumie na sześciu posiedzeniach komisji. Tymczasem jeszcze w 2018 r. w posiedzeniach komisji brało udział czterech lobbystów, w 2015 r. – aż dziesięciu.
– Ten pan jest jak Robinson Crusoe na wyspie pełnej ludzi – mówi Julia Pitera, była minister ds. korupcji w rządzie PO. I dodaje, że sejmowe dane uważa za kolejny przejaw upadku norm funkcjonowania sfery publicznej w Polsce. – W parlamencie zasiadają małżeństwa, członkowie rządu nagminnie nie wypełniają rejestru korzyści, posłowie bez najmniejszych problemów przepływają z polityki do państwowego biznesu, a w dodatku utrzymuje się fikcję, że w Sejmie nie ma lobbystów – dodaje.
Dlaczego to fikcja? Bo zdaniem Julii Pitery lobbystów w Sejmie jest wielu, tyle że występują jako eksperci, prawnicy, przedstawiciele branż, dziennikarze czy działacze związkowi.
Podobnie uważa Biuro Analiz Sejmowych, które pod koniec 2019 r. pochyliło się nad tym problemem, wydając publikację „Lobbing i jego instytucjonalizacja w Polsce". „To, co wynika ze sprawozdań, jest tylko ułamkiem wierzchołka góry lodowej rzeczywistego lobbingu, który jest ukryty przed opinią publiczną" – napisało.