Birgfellner twierdził, że wykonał zlecone mu przez Kaczyńskiego prace i wycenił je na 1,3 mln euro – ale nikt mu za nie nie zapłacił, bo Jarosław Kaczyński zdecydował, że w roku wyborczym partia jednak nie będzie stawiała biurowców.
Zarząd nie wypłacił, bo Austriak nie przedstawił „żadnych rachunków i faktur” na wykonanie prac
Co w kwestii kosztów zeznała Barbara Skrzypek?
„Zarząd spółki poinformował, że nie może wypłacić środków finansowych, których żąda pan (Birgfellner – red.), bo on nie przedstawił dokumentacji, która by świadczyła o wykonaniu prac, żadnych rachunków i faktur. Z tego, co pamiętam, również dlatego, że spółka Srebrna nie przyjęła na siebie żadnych takich zobowiązań” – twierdziła Skrzypek.
Birgfellner zaczął potajemnie nagrywać spotkania na Nowogrodzkiej, by zdobyć dowody na domniemane oszustwo. 25 stycznia 2019 r. wynajęci przez niego prawnicy – mec. Jacek Dubois i Roman Giertych – złożyli w jego imieniu w warszawskiej prokuraturze zawiadomienie o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego” o „dokonanie oszustwa wielkich rozmiarów”. Odmówiono wszczęcia śledztwa (decyzję utrzymał sąd, uznając, że Austriak nie przyniósł dowodów na to, że wykonał pracę).
Sprawę podjęto na nowo na początku lutego tego roku. Do jej prowadzenia – co wybrzmiało we wtorek na konferencji w Prokuraturze Krajowej – prok. Ewę Wrzosek niekryjącą antypatii wobec PiS, wyznaczył prokurator generalny Adam Bodnar. W środę, 12 marca, właśnie w tej sprawie przesłuchiwano w charakterze świadka Barbarę Skrzypek. Tydzień wcześniej przesłuchano także byłego księdza Rafała Sawicza, który miał – rzekomo na prośbę Kaczyńskiego i za jego pośrednictwem – otrzymać 50 tys. zł od Birgfellnera. Sawicz w lutym 2018 r. zasiadał w radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, właściciela spółki Srebrna, i bez jego podpisu nie można byłoby wybudować drapacza chmur w centrum Warszawy.
W sobotę, trzy dni po złożeniu zeznań, Barbara Skrzypek zmarła. We wtorek podano wyniki sekcji zwłok: zawał serca. Wszczęto śledztwo z art. 155 k.k., czyli w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. – Jest to standardowa kwalifikacja w tego rodzaju zdarzeniach – mówił prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.