Putin i Łukaszenko mogą mieć swojego kandydata w wyborach prezydenckich w Polsce

Lider partii Front Krzysztof Tołwiński zebrał już kilkanaście tysięcy podpisów potrzebnych do startu w wyborach. Jeśli uda mu się zarejestrować, będzie prawdopodobnie najbardziej prorosyjskim kandydatem w historii polskich elekcji prezydenckich.

Publikacja: 18.03.2025 04:30

Krzysztof Tołwiński

Krzysztof Tołwiński

Foto: PAP/Tomasz Gzell

„Procesy, które tutaj mają miejsce, bardziej przypominają demokrację i rozwój kraju niż to, co obecnie dzieje się w Polsce czy Europie” – to jedna z wypowiedzi, których udzielił pod koniec stycznia dla białoruskiej telewizji państwowej lider partii Front Krzysztof Tołwiński. Na Białorusi odbywały się wówczas wybory prezydenckie, a raczej nieuznawane przez Zachód pseudowybory. Zwyciężył w nich Aleksander Łukaszenko, a jednym z nielicznych obserwatorów z Polski był właśnie Tołwiński, który wykorzystał tę okazję do prawdziwego tournée po białoruskich mediach. Mówił m.in., że na Białorusi „ma miejsce wzrost”, którego zazdroszczą polscy politycy.

Czytaj więcej

Byli posłowie dali się wykorzystać reżimowi Łukaszenki. „To dyplomatyczna zdrada stanu”

Mimo dystansu do demokracji w Polsce liczy na to, że jego nazwisko znajdzie się 18 maja na karcie do głosowania. Oznacza to, że w polskich wyborach pojawiłby się kandydat o nastawieniu jawnie proputinowskim i prołukaszenkowskim.

Tołwiński był wiceministrem w rządzie PiS, jednak jego nazwisko przewinęło się też przez wiele innych formacji

Kim jest Tołwiński? Najwyższe stanowisko w polskiej polityce pełnił w 2007 roku, gdy był wiceministrem skarbu w rządzie PiS. W 2010 roku został na krótko posłem w miejsce Krzysztofa Putry, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Jednak wiązanie go tylko z partią Jarosława Kaczyńskiego byłoby uproszczeniem, bo przewinął się przez długą listę formacji prawicowych. Zanim związał się z PiS, działał w PSL, z którego ramienia był wicemarszałkiem województwa podlaskiego. Po odejściu z sejmowej polityki stratował m.in. z list Kukiz’15 i Konfederacji.

Krzysztof Tołwiński był wiceministrem skarbu zaledwie przez kilka miesięcy pod koniec pierwszych rządów PiS

W 2023 roku zarejestrował partię Front, a jako jej lider zaczął składać regularne wizyty na Białorusi, wykorzystywane potem przez miejscową propagandę. Nazwa jego formacji jest obecnie prawdopodobnie lepiej znana w Mińsku niż w Warszawie, jednak może się to zmienić, jeśli Tołwińskiemu uda się wystartować w wyborach prezydenckich.

Swój komitet zarejestrował już na początku lutego. Potrzebował w tym celu dostarczyć tysiąc podpisów do PKW i intensywnie zbiera kolejne. Do rejestracji kandydata trzeba ich 100 tys. Ile już ma? W mediach społecznościowych poinformował, że kilkanaście tysięcy. Taką samą liczbę podaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Rejestracja jako kandydata dałaby Tołwińskiemu dostęp do debat i spotów w TVP

Termin zbiórki mija 4 kwietnia, co oznacza, że Tołwiński ma wciąż teoretyczne szanse na start. A to ostatnie dałoby mu możliwość udziału w debatach w TVP i emisji spotów w bezpłatnych pasmach antenowych. – Gdyby udała się rejestracja, byłby to najbardziej proputinowski kandydat w całej historii polskich wyborów prezydenckich. I wszystkie prawa przysługujące kandydatom na pewno wykorzystałby w stu procentach – ocenia Rafał Gaweł z Ośrodka Monitowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (OMZRiK).

Na początku marca przed sądem w Białymstoku ruszył proces Tołwińskiego, w którym akt oskarżenia złożył współpracownik OMZRiK. Mężczyzna, z pochodzenia Ukrainiec, oskarża byłego wiceministra o znieważenie swoich rodaków na tle narodowościowym.

Czytaj więcej

Polska partia podpisze porozumienie z poplecznikami Łukaszenki

– Tołwiński nie tylko wypowiada się w sposób korzystny dla Rosji i Białorusi, ale jest też wprost powiązany z tamtymi reżimami – twierdzi Rafał Gaweł. Przypomina, że we wrześniu ubiegłego roku partia Front podpisała oficjalną umowę o współpracy z Liberalno-Demokratyczną Partią Białorusi, jedną z czterech partii legalnie działających w tym kraju. Zdaniem Polsat News działacze Frontu ochraniali 9 maja 2024 roku ambasadora Rosji w Polsce Siergieja Andriejewa podczas składania wieńca w Warszawie.

Co na to Tołwiński? W lutym mówił „Rzeczpospolitej”, że jest „obiektem niesterowalnym” przez służby jakiegokolwiek państwa, a przy okazji zarzucił polskim politykom i mediom, że „biorą udział w propagandowej rozgrywce, której celem jest jątrzenie i bezsensowne pogarszanie relacji Polski z Białorusią”. W swoich mediach społecznościowych napisał zaś przed miesiącem, że to nie on, ale inni kandydaci są reprezentantami obcych interesów w Polsce.

„Procesy, które tutaj mają miejsce, bardziej przypominają demokrację i rozwój kraju niż to, co obecnie dzieje się w Polsce czy Europie” – to jedna z wypowiedzi, których udzielił pod koniec stycznia dla białoruskiej telewizji państwowej lider partii Front Krzysztof Tołwiński. Na Białorusi odbywały się wówczas wybory prezydenckie, a raczej nieuznawane przez Zachód pseudowybory. Zwyciężył w nich Aleksander Łukaszenko, a jednym z nielicznych obserwatorów z Polski był właśnie Tołwiński, który wykorzystał tę okazję do prawdziwego tournée po białoruskich mediach. Mówił m.in., że na Białorusi „ma miejsce wzrost”, którego zazdroszczą polscy politycy.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Najnowszy sondaż. Tylko trzy partie w Sejmie, potężny odpływ od PiS
Polityka
Sławomir Mentzen z armią wolontariuszy. Znamy szczegóły strategii sztabu
Polityka
Wątpliwości wokół sprawy Barbary Skrzypek
Polityka
Ziobro odpowiada Bodnarowi: Masz rozumek Puchatka
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Polityka
Dr Bartłomiej Machnik: PiS nadal ma wysokie poparcie i może wrócić do władzy
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń