Kampania referendalna we Wrocławiu to najważniejsza dziś – poza wyborami prezydenckimi – kampania polityczna w Polsce. Tłem są ubiegłoroczne zarzuty wobec prezydenta miasta Jacka Sutryka. Jego zatrzymanie stało się ogólnokrajowym tematem w listopadzie ubiegłego roku. Chodzi o sprawę Collegium Humanum. Później środowisko SOS Wrocław ogłosiło akcję referendalną, która trwa już od miesiąca. Jeśli się uda, to może nałożyć się na wybory prezydenckie. Ale we Wrocławiu nie brak głosów, że mimo trudnej atmosfery w mieście do referendum jednak nie dojdzie.
Czytaj więcej
Były rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy, Błażej Spychalski uważa, że jego zatrzymanie przez CBA związane jest z faktem, że zdecydował się na powrót do komentowania bieżącej polityki. - Robienie wokół nas takiej szopki jest dla mnie rzeczą skrajnie politycznie nieodpowiedzialną - mówił po przesłuchaniu. Prokuratura Krajowa informuje, że Spychalskiemu przedstawiono cztery zarzuty, trzy usłyszała jego małżonka.
Jacek Sutryk do odwołania? Konferencja na półmetku
22 482 podpisy – to rezultat akcji referendalnej, która trwa w mieście od miesiąca. Taka liczba widniała na tablicach w trakcie środowej konferencji prasowej SOS Wrocław dotyczącej deweloperów i Wrocławia. To jeden z tematów kampanii referendalnej. W stolicy Dolnego Śląska podpisy zbierają wolontariusze i aktywiści z komitetu SOS Wrocław. Liderem całego projektu jest radny Piotr Uhle. Pytanie, które pada dziś we Wrocławiu, w Warszawie i nie tylko, dotyczy tempa zbierania tychże podpisów. Bo aby do referendum doszło, trzeba co najmniej 46 646 podpisów – i one wszystkie muszą być zweryfikowane przez komisarza wyborczego. Co na to eksperci?
– Jacek Sutryk ma dziś powody do lekkiego optymizmu, tempo zbierania podpisów na razie jest za małe, by złożyć wymaganą liczbę. Powszechna opinia jest taka, by mieć pewność co do liczby podpisów, trzeba ich złożyć o 20 proc. więcej, niż wymaga PKW, ze względu na błędy w podpisach i danych. To oznacza około 55 000 podpisów we Wrocławiu. Organizatorom brakuje na dziś ponad 30 000 – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Łukasz Pawłowski, szef pracowni badawczej OGB. A czas ucieka: pozostało miesiąc do granicy 60 dni. Jednak nasi rozmówcy z okolic SOS Wrocław są optymistami. – Podpisy będą – mówi jeden z nich.
Wrocław: Nikt w kampanii nie chce być przegranym
O tym, co dzieje się aktualnie we Wrocławiu, rozmawiamy też z przedstawicielami różnych sił politycznych. Bo dziś we Wrocławiu nie ma jasnego wsparcia ze strony opozycji wobec Sutryka dla samej akcji referendalnej. – Nikt nie chce być tym „przegranym”. Czyli nikt nie chce angażować się w akcję referendalną, co widać politycznie, i nie osiągnąć sukcesu – mówi jeden z naszych rozmówców z Wrocławia. Najbardziej widocznym politykiem ogólnokrajowym odwiedzającym w ostatnich dniach Wrocław był Adrian Zandberg z partii Razem. – Wrocławski ratusz to koryciarskie jądro ciemności. Czas, żeby ktoś to w końcu głośno powiedział: polskie samorządy są wylęgarnią najgorszych politycznych patologii – mówił 16 lutego 2025 roku.