To był niezwykły zbieg okoliczności. W środę rano ukraiński prezydent udzielił wywiadu tygodnikowi „The Economist”. Przyznał, że nie wie, jakie są plany Trumpa dla jego kraju.
Nie miał też pojęcia, że kilka godzin później za sprawą 90-minutowej rozmowy telefonicznej z Władimirem Putinem Trump nie tylko przerwie izolację ściganego przez Międzynarodowy Trybunał Karny rosyjskiego dyktatora, ale przekreśli też zasadę Joe Bidena, że nic o Ukrainie nie może być decydowane bez Ukraińców.
Jakie ustępstwa Trumpa wobec Rosji w sprawie Ukrainy? Czego jeszcze chce Kreml
Ale w szoku są też Europejczycy. Gdy Trump szykował się do rozmowy z Putinem, w Paryżu zebrali się szefowie dyplomacji Francji, Polski, Niemiec, Włoch i Hiszpanii, a także Wielkiej Brytanii. – Nie może być trwałego i sprawiedliwego pokoju w Ukrainie bez udziału Europejczyków – uznali.
Czytaj więcej
– Ukraina w rękach Rosji oznacza, że Władimir Putin będzie się umacniał, żeby uderzać w Europę – stwierdził gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u, komentując ogłoszenie przez Donalda Trumpa rozpoczęcia negocjacji z Władimirem Putinem w sprawie wojny na Ukrainie.
Ale jeszcze tego samego dnia, też z mediów, dowiedzieli się, na jakie fundamentalne koncesje wobec Putina już na wstępie rokowań poszli Amerykanie: Ukraina nie znajdzie się w NATO i nie odzyska terytorium utraconych od 2014 roku. Okazało się, że ani prezydent Andrzej Duda, ani Donald Tusk i Radosław Sikorski nie mają kontaktów w najbliższym otoczeniu Trumpa. – Lepiej by było rozmawiać o możliwym przystąpieniu Ukrainy do sojuszu atlantyckiego i o możliwych stratach terytorialnych za stołem rokowań – nie krył w czwartek zawodu minister obrony Niemiec Boris Pistorius.