W sobotę Donald Trump poinformował, że unieważnia poświadczenie bezpieczeństwa swego poprzednika Joe Bidena i odbiera mu prawo do otrzymywania codziennych raportów wywiadu. „Nie ma potrzeby, aby Joe Biden nadal miał dostęp do informacji niejawnych” - stwierdził prezydent USA we wpisie opublikowanym w należącym do niego serwisie społecznościowym Truth Social. „Dlatego natychmiast cofamy poświadczenie bezpieczeństwa Joe Bidena i wstrzymujemy jego codzienne aktualizacje wywiadowcze” - zaznaczył.
O sprawie tej – i innych dotyczących działań nowego prezydenta USA – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” dr hab. Włodzimierz Batóg, profesor w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.
Donald Trump odebrał dostęp do tajemnic państwowych Joe Bidenowi. Amerykanista: Zdecydowane odcięcie
Jak powiedział amerykanista, decyzja Donalda Trumpa w sprawie odebrania Bidenowi dostępu do informacji niejawnych „jest raczej niespotykana”. - Ale wydaje mi się, że tutaj chodzi o odcięcie ludzi Joe Bidena od dostępu do informacji, które mogłyby pokazywać wprost to, co administracja Trumpa robi albo zamierza zrobić - stwierdził dr hab. Włodzimierz Batóg. - W tej pobidenowskiej grupie urzędników, która została po wyborach, jest jeszcze sporo jego zwolenników. Obawa jest taka, że będą oni rozmydlać pomysły Trumpa, jeżeli będą mieli dostęp do informacji. A dostęp mogą mieć tylko od prezydenta - dodał.
Czytaj więcej
Prezydent USA Donald Trump ogłosił, że unieważnia poświadczenie bezpieczeństwa swego poprzednika Joe Bidena i odbiera mu prawo do otrzymywania codziennych raportów wywiadu.
- Myślę, że może to mieć też związek z ujawnieniem informacji o pieniądzach, które USAID wysyłało za granicę. Podniósł się na całym świecie ogromny krzyk, że to zostało obcięte, ale okazuje się, że szły miliony dolarów na różne rzeczy. USA – według ekipy Donalda Trumpa – nie mają z tego absolutnie żadnego pożytku. To, co Trump robi, ujawniając te informacje, jest spójne z tym, jak się chce przedstawiać. A chce się przedstawiać jako ktoś, kto naprawia państwo, kto czyści błędy i dba o pieniądze – zwłaszcza publiczne. Jako ktoś, kto patrzy na to, jakimi czasem głupotami zajmowała się agencja USAID – stwierdził nasz rozmówca. - To pokazuje też bardzo złą rzecz, która w Ameryce się od czasu do czasu pojawia – chodzi o bardzo negatywne skutki styku sektora prywatnego i państwowego. Te NGO-sy mogą być prywatne, ale one realizowały pewną politykę Bidena. Trump – który nie chce tej polityki realizować – musi odciąć pieniądze agencjom. To zostało też zrobione dlatego, żeby było widać, na co te pieniądze szły i żeby przy następnych decyzjach budżetowych w Kongresie nikt do takich rzeczy nie wracał - dodał Batóg. Zdaniem amerykanisty, działania Trumpa są „zdecydowanym odcięciem się od tego, co robił Joe Biden”. - W tym kontekście trzeba patrzeć na odebranie Bidenowi dostępu do informacji niejawnych. Ale może to też wyglądać na polityczne złośliwości – powiedział.