Wybory prezydenckie w Polsce odbędą się w maju 2025 roku. Swoje kandydatury zgłosili już Sławomir Mentzen (Konfederacja), Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), Szymon Hołownia (Polska 2050), Rafał Trzaskowski (Koalicja Obywatelska), Karol Nawrocki (popierany przez PiS) oraz Romuald Starosielec (Ruch Naprawy Polski). Lewica ma wskazać swojego kandydata na przełomie 2024 i 2025 roku.
Choć większość z tych nazwisk nie zaskakuje, pojawiają się spekulacje, czy w stawce pojawi się niespodziewany kandydat. Historyk i politolog prof. Andrzej Dudek zauważył w rozmowie z „Faktem”, że „taki kandydat ma jeszcze trochę czasu”. – Styczeń to ostatni termin na start jego ewentualnej kampanii – zwrócił uwagę. W gronie potencjalnych, niezapowiedzianych dotąd pretendentów, wymienia m.in. Krzysztofa Stanowskiego z Kanału Zero i ekonomistę dr. Artura Bartoszewicza. – Obaj wstępnie deklarowali, że mogą wystartować w wyborach i nie mieliby problemu z zebraniem 100 tys. podpisów poparcia – ocenił Dudek.
Marek Jakubiak zaskoczy w wyborach prezydenckich? Prof. Antoni Dudek odpowiedział
Historyk przypomniał, że w wyborach prezydenckich w 2015 roku Paweł Kukiz osiągnął imponujący wynik, zdobywając 20,8 proc. głosów i trzecie miejsce. – Wśród zgłoszonych kandydatów nie widać kogoś, kto bez partyjnego poparcia by tego dokonał. Na pewno to nie będzie Marek Jakubiak – stwierdził Dudek.
Czytaj więcej
Rafał Trzaskowski na drodze do zwycięstwa? Według najnowszego sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski, kandydat Koalicji Obywatelskiej ma największe szanse na wygraną w wyborach prezydenckich 2025. Jego przewaga nad kandydatem Prawa i Sprawiedliwości jest wyraźna zarówno wśród kobiet, mężczyzn, jak i w większości grup wiekowych i społecznych
Politolog podkreślił też rosnące koszty kampanii prezydenckiej, które skutecznie eliminują osoby niezależne. – Najmniejsza do tej pory liczba kandydatów była w pierwszych wyborach prezydenckich w 1990 r., kiedy były ogromne wyzwania logistyczne i organizacyjne. W późniejszych latach kandydatów było nawet 15, ale dół stawki w tych wyborach w ogóle się nie liczy – podkreślił prof. Antoni Dudek.