Wojna w Ukrainie dobije wolność słowa? Dziennikarze oskarżają Zełenskiego

„Po raz ostatni doświadczyliśmy tego za czasów Kuczmy” – alarmuje szefowa jednego z najważniejszych portali. Redakcja mówi o „systematycznej presji” ze strony prezydenckiego biura. Głos zabierają też inne media i opozycja.

Publikacja: 11.10.2024 04:30

Wołodymyr Zełenski

Wołodymyr Zełenski

Foto: PAP/EPA/Tolga Akmen

Ukraińska Prawda rozlicza rządzących nad Dnieprem, odkąd została założona wiosną 2000 roku przez znanego dziennikarza Georgija Gongadze. Kilka miesięcy później został brutalnie zamordowany. Po latach w sprawie tego zabójstwa za kratki trafiło kilku wysokiej rangi funkcjonariuszy MSW (w tym jeden skazany na dożywocie generał). Od tamtej pory portal zdobył pozycję jednego z najważniejszych mediów w kraju. 

Nawet w czasie trwającej od ponad dwóch lat rosyjskiej agresji publikował materiały zarówno o skorumpowanych politykach obozu rządzącego, jak i przekupnych przedstawicielach opozycji. Dzisiaj Ukraińska Prawda alarmuje społeczność międzynarodową i stawia poważne zarzuty pod adresem administracji prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Zełenski wprowadził cenzurę? Portal skarży się na „systematyczną presję” ze strony biura prezydenta

Chcemy zwrócić uwagę kolegów, partnerów i organizacji międzynarodowych na ciągłą i systematyczną presję, wywieraną przez biuro prezydenta na redakcję oraz poszczególnych dziennikarzy” – czytamy w oświadczeniu redakcyjnym Ukraińskiej Prawdy. Zarzucają prezydentowi, że jego współpracownicy zabraniają przedstawicielom obozu rządzącego rozmawiać z dziennikarzami portalu i uczestniczyć w zorganizowanych przez redakcję wydarzeniach. Oskarżają też biuro prezydenta o wywieranie presji na reklamodawców, by rezygnowali ze współpracy z redakcją.

Reklamodawcy zaczęli nam mówić, że „współpraca z Ukraińską Prawdą jest niepożądana, dlatego nie będziemy rozmieszczać reklam”. Po raz ostatni doświadczaliśmy tego za czasów Leonida Kuczmy 

Sewgil Musajewa, redaktorka naczelna Ukraińskiej Prawdy

– Reklamodawcy zaczęli nam mówić, że „współpraca z Ukraińską Prawdą jest niepożądana, dlatego nie będziemy rozmieszczać reklam”. Po raz ostatni doświadczaliśmy tego za czasów Leonida Kuczmy – mówiła w rozmowie z radiem NW redaktorka naczelna Ukraińskiej Prawdy Sewgil Musajewa. Kilka dni temu w rozmowie z Ukraińskim Instytutem Środków Masowego Przekazu (Institute of Mass Information) stwierdziła, że do właściciela portalu (czeski biznesmen Tomáš Fiala – red.) „nadchodziły propozycje sprzedaży medium”, ale miał odmówić.

Czytaj więcej

Wołyń. Zbrodnia, niepochowane ofiary i polityka. Jak zachowa się Ukraina?

Po publikacji Ukraińskiej Prawdy inny popularny portal Dzerkało Tyżnia (Lustro Tygodnia) również poskarżył się na wywieraną ze strony władz presję oraz na to, że za rządów Zełenskiego redakcja tylko raz została wpuszczona na konferencję prasową prezydenta. Pismo w obronie niezależnych mediów do Wołodymyra Zełenskiego wystosował „Mediaruch”, który zrzesza ukraińskich dziennikarzy i organizacje społeczne.

Zełenski milczy, opozycja mówi o „autorytarnych tendencjach”

W czwartek po południu nie było komentarzy w tej sprawie ze strony biura ukraińskiego prezydenta. Wysłaną przez „Rz” prośbę o komentarz rzecznik Zełenskiego Serhij Nikiforow pozostawił bez odpowiedzi. Kilku polityków z obozu rządzącego odmówiło nam komentarzy w tej sprawie.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Trump i mroczna wizja przyszłości Ukrainy

Politycy opozycji nie szczędzą zaś krytyki. – Oświadczenie Ukraińskiej Prawdy jest podstawą do wszczęcia postępowania karnego i przeprowadzenia śledztwa. Chodzi o utrudnianie pracy dziennikarzy i ograniczanie wolności słowa. To niedopuszczalne – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Honczarenko, deputowany Rady Najwyższej z opozycyjnej Europejskiej Solidarności.

 Centralizacja władzy w jednych rękach stworzyła pewne autorytarne tendencje

Ołeksij Honczarenko, deputowany Rady Najwyższej z frakcji Europejska Solidarność

– Oczywiste jest to, że centralizacja władzy w jednych rękach stworzyła pewne autorytarne tendencje – dodaje. Przyznaje, że portal „miał problemy” również z poprzedni prezydentami, w tym Petrem Poroszenką (lider Europejskiej Solidarności). – Ale czegoś takiego od czasów Janukowycza nie pamiętam – twierdzi.

Ukraiński politolog: prezydenta mogli wprowadzić w błąd

Znany ukraiński politolog Wołodymyr Fesenko przypomina o spięciu, do jakiego doszło pomiędzy Zełenskim a dziennikarzem Ukraińskiej Prawdy Romanem Krawcem podczas konferencji prasowej pod koniec sierpnia. Wówczas dziennikarz wymienił nazwiska kilku współpracowników prezydenta i zapytał o to, co dla Zełenskiego jest ważniejsze: lojalność otaczających go ludzi czy ich skuteczność? Ukraiński przywódca wtedy m.in. oskarżył redakcję o stronniczość.

Czytaj więcej

Budżet Ukrainy uzależniony od przelewów z Zachodu

– Taka reakcja prezydenta mogła zostać potraktowana przez kogoś z jego otoczenia jako sygnał do działania. I ktoś chciał się wysłużyć. Pamiętam to jeszcze z czasów Kuczmy, gdy rządzący próbowali wpływać na media. Możliwe, że prezydenta ktoś mógł wprowadzić w błąd, bo Ukraińska Prawda nigdy nie była portalem, który atakowałby wyłącznie Zełenskiego – mówi „Rzeczpospolitej” Fesenko.

Publikują śledztwa dziennikarskie uderzające zarówno w rządzących, jak i w opozycję. Jeżeli chodzi o korupcję, to częściej bohaterami takich materiałów są ludzie z obozu rządzącego, bo mają dostęp do środków publicznych 

Wołodymyr Fesenko, czołowy ukraiński politolog

– Publikują śledztwa dziennikarskie uderzające zarówno w rządzących, jak i w opozycję. Jeżeli chodzi o korupcję, to częściej bohaterami takich materiałów są ludzie z obozu rządzącego, bo mają dostęp do środków publicznych – dodaje. Jak twierdzi, tego typu afery „godzą w wizerunek Ukrainy”, która stara się o akcesje z instytucjami Zachodu.

„Wolności słowa Ukraińcom nikt nie odbierze”

– To prawda, że rządzący w Kijowie chcą kontrolować wszystkie media w kraju. Takie tendencje są. Ale to się nie uda, bo takiego typu przypadki szybko są nagłaśniane i rządzący się wycofują ze swoich działań. Zwłaszcza jeżeli zwrócą na to uwagę organizacje międzynarodowe – mówi „Rzeczpospolitej” dziennikarka jednego z niezależnych mediów, która zastrzega anonimowość. Przekonuje, że wielu dziennikarzy nad Dnieprem narzeka na komunikację z biurem prezydenta. – Mimo to nie można powiedzieć, że nie mamy wolności słowa. O to się nie martwię, tego Ukraińcom już nikt nie odbierze – dodaje.

Czytaj więcej

Pechowa wizyta prezydenta Ukrainy w USA

Dziennikarzy inwigilowano nad Dnieprem

Na początku roku nad Dnieprem grupa dziennikarzy śledczych z portalu Bihus.Info (demaskują m.in. skorumpowanych urzędników i polityków) oskarżyła ukraińskie służby o inwigilację. Dziennikarze mieli być podsłuchiwani oraz nagrywani ukrytą kamerą podczas noworocznej imprezy firmowej w jednym z ośrodków wypoczynkowych, nawet w sypialniach. Zełenski wówczas mówił o „niedopuszczalności presji na dziennikarzy”. Wszczęto śledztwo w sprawie inwigilacji, a stanowisko stracił szef jednego z departamentów Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.

Ukraińska Prawda rozlicza rządzących nad Dnieprem, odkąd została założona wiosną 2000 roku przez znanego dziennikarza Georgija Gongadze. Kilka miesięcy później został brutalnie zamordowany. Po latach w sprawie tego zabójstwa za kratki trafiło kilku wysokiej rangi funkcjonariuszy MSW (w tym jeden skazany na dożywocie generał). Od tamtej pory portal zdobył pozycję jednego z najważniejszych mediów w kraju. 

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Jak bardzo zmieni się władza na Litwie? Nikt nie chce rządzić ze Świtem Niemna
Polityka
Donald Trump ma gorące łącze z Władimirem Putinem
Polityka
Cena Sahry Wagenknecht. Prorosyjskość niezbędna do rządzenia na wschodzie Niemiec
Polityka
Łukaszenko z „imperialnym” orderem od Putina. Podporządkował Białoruś Rosji