Tusk mówił we wtorek, że „nie będzie komisji sejmowej” ws. badania wpływów rosyjskich w polskiej polityce. - Ja powołam komisję rządową, dostanie termin dwumiesięczny i w ciągu dwóch miesięcy przygotuje raport, z którego będzie wynikało kto, gdzie, dlaczego, za ile ulegał takim wpływom, kto wykonywał zlecenia ze strony Rosji czy Białorusi i przede wszystkim kto podejmował decyzje o ukręcaniu tych spraw. Bo to są sprawy, od których zależy nasze życie, nasze bezpieczeństwo — podkreślił Tusk.
- My musimy jak najszybciej wyjaśnić, i wyjaśnimy, to wyjaśnienie ujrzy światło dzienne po wyborach, musimy wyjaśnić dlaczego, w odniesieniu do osób co do których wiemy, że jakieś wpływy rosyjskie miały miejsce, a one zajmowały ważne stanowiska w administracji za Morawieckiego, i rozpoczęto śledztwa, wyjaśnianie, a następnie ukręcono tym sprawom łeb, do dziś ich nie wyjaśniono. Niektóre z tych osób nadal funkcjonują w przestrzeni publicznej. Nie chodzi mi o spektakl — zapewnił premier.
Władysław Kosiniak-Kamysz zwolennikiem komisji ds. badania wpływów rosyjskich w formie proponowanej przez Donalda Tuska
O komisję i o to czy realne jest, aby efekty swoich prac przedstawiła już latem był pytany wicepremier.
- Długo o tym wczoraj rozmawialiśmy z premierem i na posiedzeniu Rady Ministrów i wcześniej, w czasie przygotowania do Rady Ministrów — mówił.
Czytaj więcej
Nocny wpis premiera Donalda Tuska: "Rosja to wrogość wobec Zachodu, zwłaszcza wobec Unii, pogarda wobec rządów prawa i wszelkich mniejszości, upartyjnienie gospodarki i mediów, zalegalizowana państwowa korupcja, religia na usługach władzy, panowanie służb specjalnych. Otwórz oczy i poszukaj podobieństw".