Czytam ten wpis jako skierowany także do siebie i innych dziennikarzy. I natychmiast chce się odpowiedzieć. Owszem, świetnie to wiemy. Krytykowaliśmy za to Putina i jego reżim od dawna. Od pierwszego dnia, kiedy zaczęły się pojawiać jego autorytarne i anydemokratyczne zapędy. Od zbrodni z czasów wojen czeczeńskich, przypadkowych wybuchów w blokach mieszkalnych, zabójstw, jak to na Annie Politkowskiej. Kiedy to było? Na długo przed 2014, a nawet 2010, czyli smoleńską tragedią.
Noc, która nadciągała nad Rosję krytykowaliśmy od zarania. W pewnym momencie wszystko było już jasne, choć rozumiem polityków, którzy podawali Putinowi rękę. Cóż, geopolityczne realia.
Antydemokratyczne tendencje nadciągają nie tylko z Rosji i od strony Władimira Putina
Podobnie było w sprawie rządów PiS. Nie od początku mieliśmy intuicję do jak wielkich dewastacji doprowadzą rządy tej partii; ale od samego początku piętnowaliśmy jej błędy, chaos, a potem dewastację w wymiarze sprawiedliwości, gospodarce, polityce zagranicznej. Wszystko można znaleźć; w internecie nic nie ginie.
Co chcę powiedzieć? Że antynarodowe, antywolnościowe i antydemokratyczne tendencje mają charakter uniwersalny. To groźba, która może nadciągnąć zewsząd, nie tylko z Rosji, nie tylko ze strony Putina. Najczęściej rodzi się wewnątrz, z obsesyjnej chęci władzy, panowania nad społeczeństwem, krajem, czy światem. Rządy PiS obciążone są tym grzechem, jak rządy wszystkich autokratów, z systemem Putina na czele.