Dwóch sekretarzy obrony za kadencji Donalda Trumpa nie przebiera w słowach, ostrzegając jak niebezpieczny jest były prezydent. Jeden z nich Mark Esper, nazwał go „zagrożeniem dla demokracji”.
– Zagraża demokracji, jaką znamy, naszym instytucjom państwowym, kulturze politycznej i wszystkim innym rzeczom, które czynią Amerykę wspaniałym krajem i definiują nas od dziesiątek lat – powiedział Esper w rocznicę ataku na Kapitol, który nazwał „tragicznym dniem w historii kraju”. Jeden z jego prokuratorów generalnych, Bill Barr, stwierdził, że dowody przeciwko Trumpowi w sprawach kryminalnych są znaczące i ostrzegł, że Trump nie zawaha się nadużyć władzy: – Potrzebuje wokół siebie ludzi, którzy mu się sprzeciwią i będą utrzymywać go w pionie – powiedział Barr telewizji Fox News, dodając, że członkowie jego gabinetu będą mieli problem ze sprostaniem temu zadaniu.
Byli blisko, teraz krytykują
Byli szefowie sztabu i doradcy Trumpa nieustannie potwierdzają najgorsze anonimowe doniesienia o nim. – Myślał, że Putin jest w porządku, że Kim jest w porządku, i że zagoniliśmy Koreę Północną w kozi róg – powiedział gen. John Kelly w jednym z wywiadów dla CNN. Inni byli pracownicy Białego Domu donoszą, że według Trumpa premier Węgier Viktor Orbán jest „fantastyczny”, przywódca Chin Xi Jinping „genialny”, a Adolf Hitler „zrobił trochę dobrych rzeczy”.
Niedawno Mike Pence, który służył z Trumpem ramię w ramię jako wiceprezydent oznajmił, że nie poprze Trumpa w tegorocznych wyborach. To bardzo odważny i wiele mówiący krok biorąc pod uwagę jego poprzednią funkcję i to, że większość liderów Partii Republikańskiej oraz polityków republikańskich z lojalności do partii i z tradycji opowiedziało się po stronie Trumpa, będącego już praktycznie kandydatem republikanów w wyborach prezydenckich.