25 lat Polski w NATO. Przeskok generacyjny zbrojeniówki

Od 25 lat Polska należy do największego i najsilniejszego sojuszu obronnego – NATO. Aktywny udział w strukturach tej organizacji miał wpływ nie tylko na Wojsko Polskie, ale też w praktyce na cały kraj, w tym sektor zbrojeniowy.

Publikacja: 12.03.2024 03:00

Armatohaubica Krab na poligonie w Ustce. Kraby są przykładem produkowanego w Polsce sprzętu z najwyż

Armatohaubica Krab na poligonie w Ustce. Kraby są przykładem produkowanego w Polsce sprzętu z najwyższej półki

Foto: pgz

Materiał przygotowany przez PGZ

Zmiany, jakie nastąpiły na przestrzeni 25 lat, można rozpatrywać w różnych aspektach. Wizualnie zmienił się nie tylko rodzaj kamuflażu na mundurach polowych – wprowadzone zostały rogatywki, a żołnierze zamiast butów w kolorze brązowym zaczęli nosić te w kolorze czarnym. Sztabowcy uczyli się nowych znaków taktycznych, od nowa pisano wszystkie dokumenty sztabowe, by ich układ, charakter i treść odzwierciedlały standardy sojuszu.

Najbardziej istotna zmiana dokonała się jednak w obszarze organizacji i wyposażenia Wojska Polskiego. Gdy rozwiązywano Układ Warszawski, polska armia liczyła około 400 tys. żołnierzy. W chwili przyjmowania do NATO było ich ok. 226 tys., a armia miała za sobą pierwszy trudny etap redukcji i reorganizacji jednostek wojskowych i stanów etatowych. Dla porównania dziś Wojsko Polskie liczy nieco ponad 184 tys. żołnierzy, a proces dojścia do założonych 300 tys. rozłożono na co najmniej dekadę. Zmieniła się także liczba jednostek i związków taktycznych, a redukcja i reorganizacja dotknęła wszystkich rodzajów sił zbrojnych.

Nowy sojusz, nowe standardy

Transformacja obejmuje także sprzęt i uzbrojenie wojskowe. Na przestrzeni 25 lat w tej kwestii zmieniło się dużo, choć proces generacyjnej wymiany sprzętu nadal trwa. Czołgi T-72 i PT-91 są zastępowane przez Leopardy, Abramsy i K2, zamiast wyrzutni rakiet BM-21 dominują WR-40 Langusta, a do służby trafiają pierwsze zestawy HIMARS i Chunmoo zintegrowane z polskim podwoziem marki Jelcz. Podstawową bronią indywidualną żołnierza jest dziś pistolet VIS, a karabinki to Beryl i Grot kaliber 5,56 mm, które wypierają kałasznikowa z amunicją kalibru 7,62 mm. Na wyposażenie armii trafiły samoloty wielozadaniowe F-16, samoloty transportowe C-295 CASA i C-130 Hercules. Nie ma ćwiczeń wojskowych, w których żołnierze nie wykorzystywaliby kołowych transporterów opancerzonych Rosomak i moździerzy samobieżnych Rak. Podstawą najniższej warstwy obrony przeciwlotniczej są obecnie zestawy Piorun i Poprad, a artyleria wymienia wysłużone armatohaubice 2S1 Goździk na powszechnie cenione Kraby. W wojsku pojawiły się nowe systemy rozpoznania, łączności oraz zarządzania polem walki.

Rośnie procentowo ilość nowoczesnej techniki bojowej w standardzie NATO, która systematycznie wypiera tę w standardzie posowieckim. Jest to proces kosztowny i dlatego m.in. wciąż jeszcze w użyciu pozostają bojowe wozy piechoty BWP-1, śmigłowce z rodziny Mi, czy jednostki wodowane w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Nie da się przezbroić armii w kilka czy kilkanaście lat, bo to dla państwa koszt finansowy znacznie przekraczający roczne wydatki na obronność na poziomie 2 proc., a nawet, jak w ostatnich latach, 3–4 proc. PKB. Choć to właśnie wstąpienie do NATO sprawiło, że w 2001 r. po raz pierwszy określono minimalny poziom wydatków na armię na poziomie 1,95 proc. PKB i zagwarantowano stałe finansowanie kluczowych programów modernizacyjnych. Dziś, z wydatkami na obronność na poziomie niemal 4 proc. PKB, Polska, obok Stanów Zjednoczonych, jest liderem w tym aspekcie w ramach całego sojuszu.

Przeskok w zbrojeniówce

Ten realizowany od dekad przeskok generacyjny nie byłby możliwy bez udziału polskiej zbrojeniówki. To ona pozostaje partnerem zmian, jakie w zakresie techniki wojskowej przechodzą siły zbrojne. Podobnie jak struktury wojska zmienił się także model funkcjonowania branży zbrojeniowej w naszym kraju. Dziś obok podmiotów prywatnych niekwestionowaną rolę lidera odgrywają zakłady zbrojeniowe należące do Skarbu Państwa. Od dekady większość z nich funkcjonuje jako Polska Grupa Zbrojeniowa. Swoją działalnością obejmuje ona wszystkie domeny współczesnego pola walki. W zakresie kompetencji i potencjału równolegle rozwija produkcję, serwis sprzętu i utrzymanie jego sprawności, a także inwestuje w obszar B+R, budując własne zaplecze laboratoryjne. To wszystko pozwala PGZ dotrzymać kroku zmianom zachodzącym w armii.

Te 25 lat, które dzielą nas od przyjęcia Polski do NATO, to nie tylko zmiany w strukturze własnościowej spółek z sektora obronnego. To przede wszystkim sprzęt z najwyższej półki, który będąc wynikiem pracy polskich konstruktorów, zdążył się pozytywnie zweryfikować w działaniach bojowych. Mówimy tu w pierwszej kolejności o KTO Rosomak, który zdał swój test w Afganistanie, armatohaubicy Krab i PPZR Piorun, które potwierdzają swoją niezawodność w wojnie w Ukrainie, czy starsza wersja Pioruna Grom – który sprawdził się w czasie inwazji Rosji na Gruzję. W tym zestawieniu należy pamiętać o sprzęcie optoelektronicznym, systemach radarowych i rozpoznania, indywidualnym wyposażeniu żołnierza.

Wszystkie domeny, w których funkcjonuje wojsko, a które wspiera polska zbrojeniówka, mają wyroby potwierdzające wysoką jakość, skuteczność i niezawodność oferowanych rozwiązań. Wymiana generacyjna sprzętu, którą wymusiła akcesja do NATO, w dużej mierze już się dokonała. Nie tylko przezbrojono broń na kalibry zgodne ze standardem NATO (karabinowy 5,56 mm, artyleryjski 155 mm), ale także powszechnie stosuje się systemy rozpoznania przeciwnika swój–obcy, które stanowią integralną część nowoczesnego sprzętu, a są także montowane na tym starszym – wciąż jeszcze użytkowanym, mającym swój rodowód w okresie Układu Warszawskiego.

Uznanie partnerów

Wstąpienie do NATO pozwoliło Polsce nie tylko zdobyć sprzęt zachodni, wcześniej niedostępny i ściśle strzeżony. Polskiej zbrojeniówce dało szansę dostępu do tych najnowszych technologii, pozwoliło skonfrontować się ze światowymi liderami w tym sektorze, a z czasem dołączyć do tego grona. Dziś spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej z powodzeniem i na partnerskich zasadach współpracują z koncernami z USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Skandynawii.

To dzięki uznaniu dla potencjału, wiedzy i jakości świadczonych usług w poznańskich Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych powstało Regionalne Centrum Obsługi czołgów Abrams, a w Bydgoszczy w ramach Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 działa centrum serwisowe samolotów wielozadaniowych F-16 i transportowych C-130 Hercules, gdzie obsługiwane są nie tylko statki powietrzne polskich Sił Powietrznych, ale także amerykańskich US Air Force.

To dzięki uznaniu kompetencji, wspólnie z brytyjskimi partnerami, w PGZ Stoczni Wojennej powstają nowoczesne i świetnie wyposażone fregaty dla Marynarki Wojennej, a polskie spółki z domeny rakietowej w coraz większym procencie uczestniczą w budowie systemu wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, jaki budujemy we współpracy z amerykańskimi i brytyjskimi partnerami. To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby Polska nie wstąpiła do NATO.

Potencjał armii i gospodarki

Dzielenie się know-how w ramach sojuszu jest prostsze, racjonalne i uzasadnione z punktu widzenia bezpieczeństwa całego NATO. Optymalizacji potencjału służą też wspólne projekty badawczo-rozwojowe, czy inwestycje w infrastrukturę produkcyjną dokonywane w ramach wspólnych inicjatyw i wydatków ponoszonych przez sojusz jako całość. Przykładem są ostatnie zapowiedzi współdzielenia kosztów związanych ze wzrostem poziomu produkcji amunicji, w tym zwłaszcza artyleryjskiej 155 mm. Domena amunicyjna skupiona w ramach Polskiej Grupy Zbrojeniowej ma tu duży potencjał, który z pewnością posłuży do odbudowy zapasów nie tylko Wojska Polskiego, ale także całego NATO.

Siła i solidarność sojuszu mierzona jest bowiem nie tylko potencjałem armii, jakimi dysponują poszczególne państwa członkowskie, ale także potencjałem ekonomicznym i produkcyjnym, którego to sektor zbrojeniowy jest niezwykle ważnym elementem. W tym kontekście inwestycje, jakie czyni polski rząd w ramach dokapitalizowania spółek PGZ, w praktyce przyczyniają się do wzrostu potencjału całego NATO, który zyskuje kolejny argument w procesie odstraszania potencjalnego przeciwnika i obrony integralności terytorialnej sojuszu.

Sens uczestnictwa

Decyzja o przystąpieniu do NATO była ważna dla Polski i bezpieczeństwa jej obywateli. Zmiany, jakie kolejne rządy wprowadzały w armii, w efekcie końcowym przyniosły nam armię w pełni zawodową, znacznie zaawansowaną technologicznie i technicznie, liczącą się w ogólnym potencjale obrony i odstraszania NATO. Nasi żołnierze zdobyli unikalne doświadczenie bojowe na misjach prowadzonych w zapalnych rejonach świata; nauczyli się współpracować z sojusznikami z różnych armii. Dziś często to oni dowodzą wspólnymi zgrupowaniami zadaniowymi oraz zajmują eksponowane stanowiska w strukturach wojskowych NATO. Na terenie Polski działa stale kilka instytucji sojuszniczych. Wszystko to było możliwe dzięki ogromnej transformacji, jaką przeszło polskie wojsko, a pośrednio także całe nasze państwo.

Dziś lepiej niż 25 lat temu rozumiemy sens przystąpienia do NATO i ponoszenia wydatków na obronność. Bez tego zrozumienia, bez wsparcia ze strony władz państwa, ale także m.in. przemysłu obronnego, ta zmiana nie byłaby możliwa, a Wojsko Polskie nadal borykałoby się z problemami typowymi dla okresu przejściowego, jakim był czas od wyjścia z Układu Warszawskiego do przystąpienia w szeregi sojuszu północnoatlantyckiego.

Materiał przygotowany przez PGZ

Materiał przygotowany przez PGZ

Zmiany, jakie nastąpiły na przestrzeni 25 lat, można rozpatrywać w różnych aspektach. Wizualnie zmienił się nie tylko rodzaj kamuflażu na mundurach polowych – wprowadzone zostały rogatywki, a żołnierze zamiast butów w kolorze brązowym zaczęli nosić te w kolorze czarnym. Sztabowcy uczyli się nowych znaków taktycznych, od nowa pisano wszystkie dokumenty sztabowe, by ich układ, charakter i treść odzwierciedlały standardy sojuszu.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Ryszard Petru o wolnej Wigilii: Łatwo się rzuca takie prezenty
Polityka
Kucharczyk: PiS nie ma idealnego kandydata na prezydenta. Powodem spory w partii
Polityka
Jacek Sasin: Jest czterech kandydatów na kandydata PiS na prezydenta
Polityka
Były szef ABW ma być doprowadzony przed komisję ds. Pegasusa
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Kto będzie kandydatem PiS na prezydenta? Czarnek i Nawrocki o „pedagogice wstydu”