Jak się pan czuł, oglądając przepychanki przy wejściu do Sejmu Rzeczpospolitej, kiedy posłowie PiS-u próbowali wprowadzić Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – dwóch polityków, którzy już nie są parlamentarzystami?
Może dlatego, że już wiele widziałem, a i sam jako marszałek miałem do czynienia z obstrukcją sejmową i kiedyś musiałem użyć straży marszałkowskiej, to szczerze powiem, że to mnie śmieszyło. Wiem, że bardzo wielu moich rodaków patrzyło na to za oburzeniem, z zażenowaniem, ale ja po prostu się uśmiałem, bo to było niewiarygodne i absurdalne. Jarosław Kaczyński w czapeczce, przepychający się, tłumaczący coś bez sensu. Antoni Macierewicz, który pokrzykiwał, a na końcu jeszcze niechcący uderzył Kamińskiego. Po prostu to było śmieszne. Ale także żenujące, bo PiS to jednak jest wielka partia, która rządziła przez osiem lat i skończyła właśnie w ten sposób, że kilku czy kilkunastu czołowych działaczy i jakiś tłumek przepychają się ze strażą marszałkowską. Smutne, ale i śmieszne.
Posłowie mają immunitety, ale panowie Wąsik i Kamiński ich nie mają, więc jeśli doszło do naruszenia nietykalności osobistej funkcjonariuszy, to może jakieś konsekwencje zostaną wyciągnięte? A może po zapewnieniu, że nie będą już próbować, należy przymknąć oko na to wszystko?
Marszałek Szymon Hołownia stosuje raczej metodę deeskalacji: on nie podejmuje decyzji, które by miały jeszcze podsycić ten żar czy jątrzyć, więc wydaje mi się, że w tej sprawie pewnie też tak będzie. No chyba, że rzeczywiście któryś strażnik został poważnie uderzony i źle potraktowany – pewnie wtedy jednak trzeba będzie konsekwencje wyciągnąć. Immunitet nie jest przeszkodą, bo można go posłom uchylić. Raczej sądzę jednak, że ponieważ jest taka deklaracja, iż na tym PiS skończy ekscesy z Kamińskim i Wąsikiem, to teraz trzeba sprawę już zamknąć.
Czytaj więcej
Instytucje nie działają dla samych siebie, one działają dla obywateli. Podważanie instytucji kons...