„Nie wiem”, „nie pamiętam”, „nie sprawdzałem”– to były główne odpowiedzi Michała Dworczyka, posła PiS i byłego szefa Kancelarii Premiera Mateusza Morawieckiego, na pytanie o autentyczność maila na temat wyborów kopertowych, którego dostał od Artura Sobonia, byłego wiceszefa resortu aktywów państwowych. Soboń odniósł się w nim negatywnie do pomysłu przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej. I zwracał też uwagę na trudności organizacyjne oraz koszty przeprowadzenia wyborów.
Czytaj więcej
Pan się obawia tego, co mógłbym powiedzieć, dlatego nie dopuszcza mnie pan do głosu - mówił przed komisją śledczą badającą sprawę tzw. wyborów kopertowych były wicepremier, Jacek Sasin, po tym jak przewodniczący Dariusz Joński nie pozwolił mu na swobodną wypowiedź.
O korespondencji sejmową komisję śledczą do spraw wyborów kopertowych poinformował zeznający na początku stycznia Jarosław Gowin, były wicepremier w rządzie PiS. Soboń przed komisją odmówił złożenia zeznań. Dworczyk nie uchylał się i odpowiadał na pytania przez cały poniedziałek prac komisji.
Dworczyk o korzystaniu z prywatnej poczty: Mogło się zdarzyć
– Mogło się zdarzyć, że z racji pandemii i pracy zdalnej korzystaliśmy z prywatnych skrzynek mailowych do korespondencji – zeznał poseł PiS dopytywany, dlaczego korzystał z prywatnej skrzynki mailowej, zamiast posługiwać się służbowym kontem. Nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa przez Dworczyka dało początek tzw. aferze mailowej, czego skutkiem jest wyciek wielu maili przedstawicieli i otoczenia rządu, które pochodzą z rosyjskiego portalu Poufna rozmowa. Dworczyk bronił się, że przez zajmującą się cyberbezpieczeństwem amerykańską firmę Mandiant portal rosyjski został określony „miejscem, gdzie publikowane są materiały z ataku hakerskiego” oraz że stoją za tym osoby związane z Rosją i Białorusią.
Podobnie w czerwcu 2021 roku tłumaczył się Mateusz Morawiecki. Premier twierdził wtedy, że „hakerzy przejęli szereg skrzynek mailowych na portalu Wirtualna Polska”. WP wydała wtedy oświadczenie, w którym podkreśliła, że nie włamano się na jej systemy pocztowe, a Dworczyk nie korzystał z systemu dwuskładnikowego uwierzytelniania. Z treści maili wynikało m.in., że przedstawiciele rządu umawiali się z PAP na przygotowany wcześniej wywiad z prezydentem, który trzeba było „poprzecinać pytaniami”, czy też wskazywały, że Dworczyk miał rozmawiać z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską na temat spraw, którymi zajmował się Trybunał.