Na prośbę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego objął pan współprzewodnictwo grupy roboczej, której celem jest wypracowanie projektu przyszłego bezpieczeństwa Ukrainy. Co to oznacza?
Głównym celem jest przygotowanie do szczytu NATO w lipcu w Waszyngtonie. W Wilnie w ubiegłym roku powiedziano, że zaproszenie dla Ukrainy do NATO będzie wystosowane, jak sojusznicy się zgodzą i warunki członkostwa będą wypełnione. Moja grupa chce się skupić na tej drugiej części. Pytanie, o jakie warunki chodzi, jak mają być wypełnione i kiedy. Uważam, że nadszedł czas, żeby wystosować zaproszenie dla Ukrainy. Będzie w stanie wzmocnić NATO. Ma najlepiej przygotowaną do walki armię w Europie. Muszę być realistą – wiele przeszkód stoi na drodze do realizacji tego celu, jakim jest zaproszenie Ukrainy do NATO. Musimy jednak w konkretach iść dalej niż szczyt w Wilnie. Tam był pewien postęp, powstała komisja NATO–Ukraina, usunięty został warunek realizacji mapy drogowej.
Czytaj więcej
Anders Fogh Rasmussen, były sekretarz generalny NATO uważa, że częściowe członkostwo Ukrainy ostrzegłoby Rosję, że nie może powstrzymać władz w Kijowie przed przystąpieniem do sojuszu.
Często słyszymy, że nie możemy zaprosić Kijowa, póki jest wojna.
To niebezpieczny argument, bo zachęca Putina do kontynuowania wojny. Musimy wysłać jasną wiadomość Putinowi, że nigdy tej wojny nie wygra. Potrzebujemy nowej architektury bezpieczeństwa w Europie, żeby nie było żadnych szarych stref. Przypomnę, że w Bukareszcie w 2008 r. nie byliśmy w stanie zaprosić Ukrainy. Zamiast tego obiecaliśmy członkostwo – to była bardzo niebezpieczna decyzja. Nie daliśmy jasnej ścieżki i Ukraina znalazła się w poczekalni, co zachęciło Putina do testowania nas i zaatakowania Ukrainy. Nie możemy powtórzyć tego błędu.