Działające w ramach CDU Stowarzyszenie Pracowników Chrześcijańsko-Demokratycznych (CDA) porównało AfD do ugrupowania Adolfa Hitlera. – NSDAP również „nie zdobyła władzy w drodze zamachu stanu, ale w drodze wyborów” – napisano w niedzielnym oświadczeniu CDA wraz z wnioskiem, aby zarząd tej organizacji zajął się sprawą delegalizacji AfD. Kilka tygodni temu deputowany CDU Marco Wanderwitz zapowiedział, że rozpocznie akcję zbierania podpisów w Bundestagu pod wnioskiem o rozpoczęcie procedury delegalizacji AfD.
Nie tak dawno współprzewodnicząca Zielonych Ricarda Lang oświadczyła, że jest otwarta na ewentualny zakaz, podobnie jak Saskia Esken, współprzewodnicząca SPD. Zdaniem Esken należy monitorować działalność AfD pod kątem jej działań sprzecznych z ustawą zasadniczą i jeżeli podejrzenia się potwierdzą, partię należy zdelegalizować.
Czytaj więcej
Rozłam w niewielkim ugrupowaniu, jakim jest Die Linke (Lewica), zmienia cały pejzaż polityczny RFN.
Jest to procedura skomplikowana i ostateczna decyzja należy do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego po złożeniu wniosków obu izb parlamentu oraz rządu. Na to się jednak nie zanosi. Zdania w Bundestagu i w środowisku konstytucjonalistów są podzielone. Przekonał się o tym Wanderwitz, który prowadzi konsultacje w Bundestagu, starając się zebrać 36 podpisów deputowanych potrzebnych do uruchomienia wstępnego etapu całej procedury.
– Teoretycznie delegalizacja jest możliwa po udowodnieniu, że AfD zmierza do obalenia porządku konstytucyjnego RFN, na co nie wygląda – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Werner Patzelt, politolog z Drezna uchodzący za autorytet w sprawach AfD.