Partie opozycyjne w swoich obietnicach wyborczych zapowiadały m.in. kilkudziesięcioprocentowe podwyżki dla nauczycieli. Koalicja Obywatelska mówiła o 30 proc., Lewica - o co najmniej 20 proc. - Uważamy, że nie może być tak, że praca nauczyciela wymaga jakichś szczególnych poświęceń bytowych i nie zarobki zachęcają najlepszych absolwentów uczelni do zostania nauczycielami - tłumaczyła kilka dni temu Katarzyna Lubnauer (KO). Trzecia Droga z kolei zaproponowała nauczycielom średnią krajową na start, a o kolejnych podwyżkach ma decydować zdobyte doświadczenie i sukcesy zawodowe.
Zapowiedzi te przebił pod koniec października minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który w Radiu ZET obiecał nauczycielom podwyżki aż o 35 procent, choć do tej pory w programie PiS nie było o tym mowy.
Czytaj więcej
Zgadzam się z prof. Matczakiem. Nie potrzebujemy szkoły radykalnej – potrzebujemy szkoły, która b...
- My (Prawo i Sprawiedliwość – red.) dalibyśmy nawet 35 proc. - zadeklarował. - Nauczyciele otrzymują ponad 12 mld zł w ramach subwencji oświatowej. To będą rekordowe podwyżki pensji o co najmniej 20 proc. lub więcej – mówił w odpowiedzi na pytania prowadzącego rozmowę Bogdana Rymanowskiego o sytuację nauczycieli w 2024 r.
Przemysław Czarnek: Podwyżki dla nauczycieli? Przygotowaliśmy ponad połowę środków
W poniedziałek Czarnek pytany był o swoją deklarację podczas wywiadu dla TV Republika. - Przygotowaliśmy 12,17 mld zł w budżecie na przyszły rok zwiększenia subwencji oświatowej i to już jest ponad 50 proc. z tego, co jest potrzebne do 30 proc. podwyżek - tłumaczył minister. - Jeśli więc oni (opozycja - red.) by mieli władzę i znaleźliby w tym budżecie dodatkowe 11 mld zł, to podwyżki 30-procentowe są możliwe. Tylko skądś te 11 miliardów trzeba ściągnąć. Z czego ściągną? Z 14. emerytury? Z 13. emerytury? My byśmy tego nie robili. Ich jest stać na wszystko - stwierdził.