Opublikowanie przez TVP nagrań prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia z jego pełnomocnikiem, mec. Markiem Chmajem (reprezentował szefa NIK w Sejmie po tym, jak prokuratura przesłała wniosek o uchylenie mu immunitetu) w ostatni dzień kampanii wyborczej miało nie tylko zdetonować bardzo krytyczny dla rządu wydźwięk konferencji NIK w sprawie tzw. afery NCBiR.
Ważniejszym zyskiem dla PiS miało być uderzenie w Konfederację i odebranie jej głosów. Nagranie ujawniono wszak tuż przed ciszą wyborczą. PiS liczy, że „taśmy Banasia” odbiorą partii Sławomira Mentzena nawet 2 proc. Dlatego przekaz TVP jaki idzie do wyborcy jest jasny: głosujesz na Konfederację, głosujesz na Tuska.
Czytaj więcej
Nigdy nic nie przekazywałem Donaldowi Tuskowi od Mariana Banasia. Ta informacja to pomówienie - prof. Marek Chmaj, prawnik, konstytucjonalista, były wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.
Ważniejsze od politycznych zysków i strat jest jednak to, kto nagrał i zaniósł rządowej telewizji nagranie. Według prezesa Banasia zrobiły to „służby”, według informacji podawanych przez TVP „pracownicy NIK”.
TVP opisuje sprawę tak: „Dziennikarze TVP Info ujawnili zarejestrowaną przez urzędników pracujących w Najwyższej Izbie Kontroli rozmowę Mariana Banasia ze związanym z Platformą Obywatelską mec. Markiem Chmajem, która dotyczyła politycznej strategii Konfederacji”.