„Zimny wiatr hula po Europie. W wielu krajach, nie tylko w Niemczech, niedawne sukcesy partii prawicowych i prawicowo-radykalnych wzbudziły strach w partiach z politycznego centrum. (…) Czy państwo prawa i liberalna demokracja są zagrożone? Czy prawica może zdominować całą europejską politykę i przemodelować ją na swoje kopyto?” – pyta Thomas Kirchner w weekendowym wydaniu „Sueddeutsche Zeitung”.
Autor zaznaczył, że wzrost znaczenia europejskiej prawicy nie jest zjawiskiem nowym i miał miejsce kilkakrotnie od lat 80., jednak za każdym razem wahadło wychylało się po pewnym czasie w przeciwną stronę. Obecnie Europa musi przygotować się na to, że autorytarne i nacjonalistyczne partie i ruchy będą się cieszyły poparciem od jednej czwartej do jednej trzeciej elektoratu, a okresowo nawet większym.
Prawica stałym elementem europejskiej polityki
„Ze zjawiska na marginesie życia politycznego (partie prawicowe), stały się stałym elementem politycznego krajobrazu, a w niektórych krajach od dawna współtworzą w znacznym stopniu politykę” – czytamy w „SZ”.
„W Polsce i na Węgrzech narodowi populiści już od dawna sprawują władzę” – stwierdził Kirchner. Jak zaznaczył, wzrost znaczenia prawicy można zaobserwować w Finlandii, Szwecji, Austrii, Grecji, a także we Włoszech. We Francji Marine Le Pen ma szanse na wygranie następnych wyborów prezydenckich, a w Niemczech rośnie poparcie dla AfD. „W wyborach do Parlamentu Europejskiego w przyszłym roku prawicowo-radykalne partie zdobędą prawdopodobnie znacznie więcej głosów” – przewiduje dziennikarz „SZ”.
Arogancja i samozadowolenie elit
Zdaniem Kirchnera trudno wskazać jedną konkretną przyczynę wzrostu poparcia dla prawicy. Faktem jest jego zdaniem wzrost niezadowolenia wyborców z powodu błędów popełnianych przez partie tradycyjne – z powodu skandali i zaniechań. Pewną rolę odgrywa także „samozadowolenie liberalnych elit”, które pod płaszczykiem obrony systemu, bronią przede wszystkim swoich przywilejów. Symbolem takiej arogancji jest prezydent Francji Emmanuel Macron.