– Stworzymy warunki dla tych, którzy chcą żyć tam pod flagą Azerbejdżanu. […] Kto nie zechce zostać naszym obywatelem, droga wolna. Mogą jechać, nikt im nie będzie przeszkadzał – powiedział o mieszkańcach ormiańskiego Górskiego Karabachu prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew.
Od połowy grudnia główna droga między Karabachem a Armenią jest zablokowana przez manifestację azerskich „aktywistów ekologicznych”. Przez tzw. korytarz laczyński prowadzi najważniejszy szlak, którym karabachska enklawa zaopatrywana była w żywność i lekarstwa.
Czytaj więcej
Armenia straciła dostęp do Górskiego Karabachu. Rosja nie wywiązała się z umowy. W Erywaniu twierdzą, że Kreml stawia warunki.
W Stepanakercie już z aptek zniknęły lekarstwa dla dzieci. – Sklepy też puste w całym mieście, nie można znaleźć owoców czy warzyw. Wszystko się skończyło – mówią dziennikarzom mieszkańcy Stepanakertu.
„Ekolodzy” zablokowali drogę, domagając się dopuszczenia azerskich urzędników do miejsc wydobycia surowców (w tym złota) w Karabachu. Przed manifestantami stanęli rosyjscy żołnierze z dwutysięcznych sił pokojowych, nadzorujących rozejm po wojnie azersko-ormiańskiej jesienią 2020 r. Powinni nadzorować ruch na drodze, ale nic nie robią dla usunięcia blokady, co wywołuje rosnący gniew w Erywaniu. Ormianie uważają, że Baku chce w ten sposób zmusić ich rodaków do opuszczenia Karabachu.