Głosowania, w sumie 15, nad powierzeniem funkcji przewodniczącego 57-letniemu Kevinowi McCarthy’emu ciągnęły się przez większą część tygodnia, najdłużej od 1859 r., i sparaliżowały Izbę, która bez przewodniczącego nie mogła rozpocząć rozpocząć kolejnej kadencji. Dopiero w piątek republikanin McCarthy zaczął robić konkretne postępy w przekonywaniu kolegów z partii na swoją stronę i realizacji swojego marzenia o przewodniczeniu Izbie Reprezentantów, w której do tej pory był liderem mniejszości.
Jego sprzymierzeńcy prowadzili negocjacje w kuluarach, ostre dyskusje, a nawet przepychanki uchwycone na kamerach toczyły się w sali zebrań, pomogły też telefony od byłego prezydenta Donalda Trumpa, który m.in. zadzwonił do kongresmena z Florydy Matta Gaetza, po tym jak ten w 14. głosowaniu nie oddał głosu na McCarthy’ego.
Czytaj więcej
Dopiero w 15. głosowaniu Kevin McCarthy, lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów, zapewnił sobie liczbę głosów, która pozwoliła mu objąć funkcję spikera.
Partia i naród
– Cieszę się, że już po wszystkim. Wiem, że jako przewodniczący Izby Reprezentantów będę odpowiadał nie tyle przed partią, ile przed całym narodem – powiedział po zakończonej procedurze głosowania.
– Teraz czas na rozsądne zarządzanie, któremu przyświecają interesy amerykańskich obywateli – powiedział prezydent Joe Biden, gratulując McCarthy’emu.