Obóz władzy od siedmiu lat uprawia propagandę sukcesu z tak nieprawdopodobnym natężeniem, że kiedy nawet w niewielkim stopniu ten ton zostaje naruszony, wiedzcie, że coś się dzieje. Zwykle sygnalizuje to, że w jakiejś sprawie nie da się już dłużej chować głowy w piasek, choćby się pięciu Sasinów i dziesięciu Tarczyńskich uparło.
Kiedy premiera zapytali dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej” o oprocentowanie polskiego długu (w momencie przeprowadzania wywiadu sięgało 8 proc., w momencie publikacji sięgnęło już 9 proc.), Mateusz Morawiecki stwierdził, że go to „niepokoi”, i zapowiedział: „Będę się starał nie tylko trzymać finanse publiczne w ryzach, lecz także w taki sposób komunikować się z rynkami finansowymi, aby widziały, że w średniej perspektywie będzie dochodziło do ograniczenia deficytu budżetowego i do zmniejszenia długu publicznego w proporcji do PKB”.