Europoseł PiS Patryk Jaki uważa, że rząd powinien twardo walczyć w Brukseli o interes Polski. - Klasa polityczna powinna wyciągnąć wnioski z tego, co się stało. Ukraińcy też opierali się na Niemcach i wyszli na tym, jak Zabłocki na mydle. Niemcy rozwijali swoje biznesy u naszych wschodnich partnerów, a dzisiaj się okazuje, że obiecali 3 tys. sztuk broni, dostarczyli dwieście i więcej nie dadzą rady. Niektórzy politycy w Polsce też chcieli oprzeć całe nasze bezpieczeństwo na Niemczech. Ukraina za ta wiarę płaci dziś ogromna cenę - powiedział w rozmowie z Interią.
Były wiceminister sprawiedliwości mówi również o sojuszu Polski z Ukrainą jako pozaunijną alternatywą dla naszego kraju.
Czytaj więcej
Jeśli ktoś kwestionuje masakrę Buczy, w ten sposób, w jaki robi to Viktor Orban, ewidentnie ma co...
- Mielibyśmy najsilniejsze wojsko w Europie, a Ukraina ma duże możliwości energetyczne. Widać, że w przyszłości świat czeka kryzys żywnościowy: Ukraińcy mają tu duży potencjał, a my dostęp do różnych rynków. Marzy mi się nawet coś na kształt nowej Unii Lubelskiej z Ukrainą, w przyszłości poszerzony o wolną Białoruś - wskazał.
Jaki mówił również o stanowisku Viktora Orbana w sprawie trwającej wojny. - Nie powinniśmy dawać sobie narzucić narracji, że problemem jest sam Orbán. Jako członek EPP przez lata realizował politykę taką jak Niemcy. Viktor Orbán był jednym z ważniejszych ludzi Angeli Merkel. Przypominam, że za jej czasów Węgrzy mieli ogromne relacje handlowe z Niemcami. Ten sojusz był dla Orbána zawsze ważny. Dlatego, chociaż nie chciał, głosował na Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej. Niemcy go o to poprosili - powiedział.