W ciągu ponad dwóch lat na fotelu prezesa NIK Marian Banaś wprowadził ok. 200 zaufanych osób, których znaczna część piastuje kluczowe, wysoko płatne stanowiska – dyrektorów departamentów, delegatur, doradców i radców. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że sporą część stanowisk objętych z mocy prawa konkursami prezes Banaś obsadza, omijając je.
Jak? Nominując swoich kandydatów jako pełniących obowiązki.
Puchnąca administracja
O ręcznym sterowaniu w NIK pisała „Rzeczpospolita", zresztą nie ukrywał tego sam prezes Banaś w wystąpieniach przed sejmową Komisją Kontroli Państwowej, której Izba podlega. Tłumaczył posłom, że osoby te nie mają wymaganego prawem doświadczenia i nabiorą go jako p.o.
Czytaj więcej
Będę za tym, by nie odbierać immunitetu panu (Marianowi) Banasiowi - mówiła w RMF FM wicemarszałek Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska.
Jednak teraz sprawą nadużywania trybu pozakonkursowego w zatrudnianiu dyrektorów departamentów i delegatur zajmie się Prokuratura Okręgowa w Warszawie, do której w ubiegłym tygodniu wpłynęło zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez prezesa NIK.