Od połowy sierpnia do Polski przyleciało około tysiąca Afgańczyków. To osoby, które współpracowały z polskimi placówkami i kontyngentem wojskowym w Afganistanie, oraz ich rodziny. Trafiły do w ośrodków podległych Urzędowi ds. Cudzoziemców i wkrótce skończą kwarantannę związaną z Covid-19. Czy rząd wystarczająco zadbał o ich bezpieczeństwo?
Czy rzeczywiście ewakuowani przez Polskę uchodźcy mają kontakt w ośrodkach z innymi osobami? MSWiA twierdzi, że nie.
Opozycja ma wątpliwości. Hanna Gill-Piątek z koła Polska 2050 wysłała interpelację do premiera, w której pyta, czy uchodźcom zapewniono osłonę kontrwywiadowczą i czy miejsce tymczasowego pobytu nie doprowadzi do kłopotów w przyszłości.
Wśród uchodźców, którzy trafili do nas z Rosji czy Białorusi, na pewno znajdują się osoby, które są współpracownikami służb obcych państw.
Chodzi o to, że w ośrodkach dla cudzoziemców, do których trafili, znajdują się też inne osoby. – Oczekują one na rozpatrzenie wniosków azylowych, więc de facto nie wiemy, kim są. Istnieje więc potencjalna możliwość, że są związane z obcymi wywiadami, np. białoruskim czy rosyjskim. Szczególnie że sporo osób przechwyciliśmy ostatnio z tych właśnie kierunków – mówi Hanna Gill-Piątek.