IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej" zbadał poparcie dla partii politycznych w wyborach do Sejmu i Senatu, w dwóch, nieodległych od siebie momentach: 8–9 listopada, czyli tuż po drugiej turze wyborów samorządowych, a potem 13 listopada, po obchodach 100. rocznicy odzyskania niepodległości. Wnioski? Rocznica przyniosła partii rządzącej dodatkowe punkty.
Po II turze, którą wyraźnie i spektakularnie wygrała opozycja, PiS notował poparcie na poziomie 37 procent. Po 11 listopada – ok. 40 procent. Można śmiało założyć, że patriotyczna atmosfera i marsz, który odbył się przy stosunkowo niskiej liczbie incydentów, pozytywnie wpłynęły na odbiór partii Jarosława Kaczyńskiego. Badanie nie uwzględniło jeszcze skutków afery KNF, o której napisały „Gazeta Wyborcza" i „Financial Times", właśnie 13 listopada. Ale nie jest pewne, czy ta afera rzeczywiście wpłynęłaby na notowania w sondażu.
– Czy sprawa KNF coś by w tym badaniu zmieniła? Podejrzewam, że nic – mówi szef IBRiS Marcin Duma. – „Plemienizacja" czy też polaryzacja jest u nas tak daleko posunięta, że i tak wyborcy z jednej strony barykady widzą złego bankstera, który chce uwikłać rząd, a ci z drugiej biednego, prześladowanego biznesmena – dodaje.
Lewica trzecią siłą
A jak wypada w sondażu opozycja? Oba pomiary pokazują, że PO notuje minimalnie lepsze wyniki (28 lub 30 proc.), kiedy startuje sama. W koalicji z Nowoczesną, jako Koalicja Obywatelska, ma 27 proc. w obu pomiarach. Trzecią siłą jest lewica, pod warunkiem że mierzone jest poparcie dla nowej partii Roberta Biedronia. Bez niej SLD otrzymuje „swoje" 6–8 proc., a Razem 2 proc. Jednak jeśli nową partię wziąć pod uwagę, otrzymuje ona 6–9 proc., co powoduje, że potencjał całej lewicy sięga ogółem 15 proc.