O co naprawdę chodzi w walce o traktat

Polska nie zabezpieczyła swoich interesów podczas unijnych szczytów. Prezydent i szef PiS próbują to teraz nadrobić

Aktualizacja: 18.03.2008 09:29 Publikacja: 17.03.2008 09:00

O co naprawdę chodzi w walce o traktat

Foto: PAP

Wiele wskazuje na to, że delegacja kierowana przez Lecha Kaczyńskiego na dwóch kolejnych szczytach UE nie zdawała sobie sprawy z tego, co naprawdę wynegocjowała – dowiedziała się „Rz” z dobrze poinformowanych źródeł.

Na szczycie w Brukseli w czerwcu 2007 r. sukcesem miało być wywalczenie mechanizmu z Joaniny, który umożliwia odwlekanie decyzji w Unii. Okazało się jednak, że mechanizm ten nie stał się częścią tzw. prawa pierwotnego, które można zmieniać, tylko zwołując konferencję międzyrządową, co jest niezwykle trudne.

Zamiast tego Joanina została wpisana do deklaracji, którą można zmienić zwykłą większością głosów. Polska delegacja przystąpiła do kolejnej walki o Joaninę na grudniowym szczycie w Lizbonie.

I tym razem jednak Joanina pozostała w deklaracji. Stworzono jedynie osobny protokół, który stwierdza, że można ją zmienić jednogłośnie.

– Mimo zapewnień o sukcesie Polski mechanizm z Joaniny nie stał się częścią materii traktatowej. Prezydent dał się nabrać na tani chwyt – mówi „Rz” były poseł PiS Paweł Zalewski.

Jak mówi nam jeden z dyplomatów, były premier Jarosław Kaczyński obawia się, że Bruksela może przekonać nowy rząd, aby wycofał się z mechanizmu utrudniającego podejmowanie decyzji Wspólnocie. Dlatego zapowiedział, że będzie się domagać ustawowego zapisu, który do takiej decyzji będzie wymagał zgody Sejmu i prezydenta. Prezydent Lech Kaczyński poparł szefa PiS i zapowiedział wczoraj, że sam zgłosi projekt ustawy umożliwiającej ratyfikację traktatu. Obaj politycy obawiają się, że Sejm ratyfikuje też Kartę praw podstawowych. Zdaniem prezydenta Karta ta, od której Polska odstąpiła, może doprowadzić do legalizacji małżeństw homoseksualnych, a nawet ułatwić wysuwanie wobec Polski roszczeń majątkowych.

Wiele wskazuje na to, że delegacja kierowana przez Lecha Kaczyńskiego na dwóch kolejnych szczytach UE nie zdawała sobie sprawy z tego, co naprawdę wynegocjowała – dowiedziała się „Rz” z dobrze poinformowanych źródeł.

Na szczycie w Brukseli w czerwcu 2007 r. sukcesem miało być wywalczenie mechanizmu z Joaniny, który umożliwia odwlekanie decyzji w Unii. Okazało się jednak, że mechanizm ten nie stał się częścią tzw. prawa pierwotnego, które można zmieniać, tylko zwołując konferencję międzyrządową, co jest niezwykle trudne.

Polityka
Sondaż: Czy Polacy wierzą w zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach?
Polityka
Głosował za obniżeniem składki zdrowotnej. Senator Piotr Woźniak wyrzucony z klubu Lewicy
Polityka
Sondaż: Partia Razem w Sejmie. Przekroczyła próg wyborczy, goni Nową Lewicę
Polityka
Biegacz w błocie i znajomy Donalda Tuska. Ujawniamy, kto wymyślił obchody koronacji Chrobrego
Polityka
Sikorski reaguje na słowa Dudy ws. Ukrainy. „Odradzam”